sobota, 9 listopada 2013

3.

"I wreszcie będziesz mógł przekonać się na własnej skórze, co to znaczy ból."

    - Możesz mi powiedzieć, co to jest?
    - Wyniki badań. Nie widzisz?
    - Nie rób ze mnie kretyna, Harry. Po co je robiłeś?
    - To rutynowe badania, Zayn, ludzie powinni je sobie robić.
    - Styles, co, tak właściwie, przed nami ukrywasz?
20 listopada.
Dni w Londynie bywały naprawdę mroźne, nie wspominając nawet o nocach. Wychodząc z domu, Darcy musiała nakładać kilka warstw ubrań, których i tak miała niewiele, bo większość z nich została w Paryżu. Nie przejmowała się tym jakoś szczególnie, ponieważ miała tysiąc razy ważniejsze sprawy do załatwienia. Nie próżnowała. Co wieczór, po godzinie dziewiętnastej, wychodziła ze swojego mieszkania i spacerowała po najciemniejszych zakątkach miasta, ale nie spotkała nikogo, kto mógłby naprowadzić ją na jakikolwiek, nawet najmniejszy, ślad Jake'a, co wywoływało u niej ogromną złość. Siedziała tu już ponad tydzień, a nie zrobiła nic, może oprócz zabicia prawdopodobnie najmniej groźnego człowieka na świecie. Nie to, żeby miała wyrzuty sumienia. Nie ona, nie Darcy Blake, która nawet nie wie, co te słowa oznaczają. Właśnie to sobie wmawiała.
Czuła się wyjątkowo słaba, nie miała obok siebie nikogo, kto mógłby wesprzeć ją w trudniejszych chwilach. Dokuczała jej samotność, i w głębi ducha wiedziała o tym, ale za nic w świecie nie przyznałaby się do tego na głos. Chowała to głęboko w swojej świadomości, starała się o tym nie myśleć. Zachowywała się tak, jakby wszystko było w porządku. Jedyny problem polegał na tym, że to kłamstwo.
Niewyobrażalnie za nimi tęskniła. To uczucie rozwijało się u niej z zawrotną prędkością, zupełnie tego nie kontrolowała. Co wieczór przechodziła koło ich domu, by upewnić się, że w oknach dostrzeże palące się światła. To jej wystarczało, chciała sprawdzić, czy wszystko u nich jest dobrze, czy nie wyprowadzili się gdzieś indziej, czy nic nie zagraża ich życiom. Bywały noce, kiedy podczas wpatrywania się w okiennice zauważała sylwetkę któregoś z chłopaków. Czasami nawet wydawało jej się, iż oni wiedzą, że cały czas jest przy nich. Chwytał ją wtedy za serce taki bolesny skurcz, bo zdawała sobie sprawę z tego, że nie może zapukać do ich drzwi, że oni nie będą chcieli jej słuchać. Zresztą, nawet jeżeli Darcy tęskniła za nimi każdą komórką swojego ciała, nie wytrzymałaby kolejnego odejścia, to byłoby ponad jej siły, których i tak miała już niewiele, a wiedziała, że następne rozstanie jest konieczne.
Ciągle powtarzała sobie, że gdy to wszystko się skończy, kiedy będzie w stu procentach pewna, że Jake jest martwy, a chłopcy bezpieczni i szczęśliwi, ona również taka będzie. Uszczęśliwi siebie uszczęśliwiając ich. To wydawało się takie banalne, proste. Czekała na moment, w którym odetchnie, uśmiechnie się pod nosem słysząc śmiech przyjaciół i z czystym sumieniem ich opuścić, bo dopiero kiedy to zrobi będzie pewna, że wszystko jest takie, jakie powinno być.

Czuję wielką pot­rzebę zer­wa­nia z wielo­ma ludźmi, prze­de wszys­tkim z przy­jaciółmi; po­tem re­zyg­nuję - czas się tym zajmie. ~Emil Cioran

- Widział ktoś Zayna?
- Nie, czemu?
- Wyszedł wieczorem i jeszcze nie wrócił, może coś mu się stało.
- Harry, Zayn to duży chłopiec, poradzi sobie.
- Wiem, Lou. Ale dzwoniłem do niego dwadzieścia razy, a wiesz, że on zawsze odbiera telefon. Do tego nie mogę nawet pogadać z Tay, bo podobno jest u jakiejś koleżanki na babskim wieczorze. Martwię się.

Na­wet w tych przy­jaźniach, które uważałem za naj­bliższe, o pew­nych rzeczach się nie mówiło. Choćby nie wiem jak płyn­nie człowiek władał języ­kiem, zdarzają się sy­tuac­je, w których ni­jak nie może wy­razić te­go, co chce powiedzieć. ~Jonathan Carroll

27 listopada.
Tydzień później wszystko nabrało głębszego sensu.
Podczas któregoś z nocnych spacerów po zimnym Londynie, Darcy natknęła się na dwóch ludzi Jake'a, którzy rozmawiali właśnie o niej. Jeszcze kilka tygodni temu nie zdziwiłoby jej to tak bardzo, ale ponieważ ostatnio nie spotkała nawet jednego z nich, to dlaczego miałyby zajść jakieś zmiany? Znała Jake'a. Wiedziała, że zawsze coś kombinuje, a gdy wystawia dwóch ze swoich kilku najgorszych ludzi, to znaczy, że to coś w rodzaju pułapki. Była bez broni, nie miała przy sobie nawet scyzoryka, więc zaatakowanie ich nie wchodziło w grę.
Stała w ciemnej szczelinie, starając się wyłapać jakieś zdania z ich rozmowy, ale ledwo słyszała pojedyncze wyrazy. Postanowiła więc cicho podejść, stąpając na paluszkach i rozglądając się dookoła tak, by nie szeleścić ubraniami, a wszystko to po to, byleby tylko jej nie usłyszeli. I faktycznie, udało jej się znaleźć bliżej nich, ale wtedy, kiedy na chwilę straciła czujność, za nią zjawiło się kilku kolejnych kolesi, wymierzając jej silny cios w tył głowy.
I właśnie takim sposobem Darcy znalazła się tu, gdzie jest teraz. Związana, zakneblowana, w jakimś ciemnym pomieszczeniu, bez kropli wody i ani grama jedzenia.
Siedziała na betonowej, zimnej podłodze, cała odrętwiała. Nie wiedziała jaka jest pora dnia, czuła jedynie zmęczenie, ale starała się je pokonać, bo wiedziała, że zaśnięcie nie jest dobrym pomysłem, bo przecież w każdej chwili ktoś może tu wejść. Odlatywała, miała wrażenie, że nie spała przynajmniej przez tydzień, a kiedy jej powieki opadały w dół, kiedy przegrała walkę ze snem, otworzyły się drzwi do pomieszczenia.
- No proszę, proszę, kogo my tu mamy. Witaj w moich skromnych progach, najdroższa. - usłyszała, a za chwilę dostrzegła sylwetkę Jake'a i kilku innych mężczyzn. - Jak minął ci czas? Mam nadzieję, że nie nudziłaś się za bardzo, spotkanie troszkę mi się przedłużyło. W sumie to straciłem tylko czas, bo i tak wszystkich zabiłem... - rzekł, na co Darcy gardłowo się zaśmiała. - No dalej maleńka, opowiedz nam o tym, co cię tak śmieszy.

Ucie­czka przed walką jest czymś naj­gor­szym, co może się nam przyt­ra­fić. Jest o wiele gor­sza od przeg­ra­nej, po­nieważ klęska zaw­sze może stać się dla nas źródłem doświad­cze­nia i nauką, a ucie­czka da­je nam tyl­ko jedną możli­wość: głosić zwy­cięstwo nasze­go wroga. ~Paulo Coelho

- Ty – powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem. Nie dała po sobie poznać, że gardło piekło ją niemiłosiernie. - Jesteś żałosny – skwitowała. - Nie potrafisz przekonać nikogo do swojego planu, więc ich zabijasz, co i tak ci nic nie da, bo przecież bez swoich marionetek nie jesteś w stanie nic sam zorganizować.
- Tak uważasz, kochaniutka? - zapytał nadal spokojnym tonem głosu, ale Darcy widziała, że jego oczy pociemniały ze złości. Znała go zbyt dobrze.
- Owszem.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia, czy mogę już wracać do ważniejszych spraw? - warknął, a Darcy prychnęła.
- Prędzej czy później dopadnę cię, Jake. I wtedy zginiesz. Wykończę cię dokładnie tak, jak ty wykończyłeś moją kuzynkę. Tylko że ciebie będzie bolało o wiele bardziej. I wreszcie będziesz mógł przekonać się na własnej skórze, co to znaczy ból. Nikt ci nie pomoże. Zostaniemy tylko ty i ja – odparła, uśmiechając się. Jake otwierał już usta, ale wtedy do ich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi i krzyk dziewczyny, która informowała o swoim powrocie. Darcy była przekonana, że znała już ten głos.
- Jestem przekonany, że zaraz zetrę ci ten uśmieszek z ust, Blake – oznajmił Jake, a wtedy do pomieszczenia weszła długonoga londynka, witają się z nim czułym pocałunkiem.
- Ty suko - Darcy warknęła po krótkiej chwili, otrząsając się z szoku.
- Dzień dobry, Darcy. Miło mi, ze mnie pamiętasz.
- Tej tomu pudru się nie zapomina, Taylor. Zresztą, gdzieżbym śmiała cię tak zranić, to by było wręcz okrutne, a przecież obie dobrze wiemy, że nie jestem zdolna do robienia takich rzeczy. Przecież mnie znasz – odrzekła sarkastycznie. - A jak tam próba wynalezienia jadalnego pudru, słonko? Powiodła się? - uśmiechnęła się.
- Wiesz, przypuszczam, że ten przepiękny uśmieszek zaraz zniknie z twojej twarzyczki – powiedziała do niej i zwróciła się do jednego z mężczyzn stojących w drzwiach. - Wprowadź go. - mężczyzna wykonał rozkaz. Wepchnął do pomieszczenia zakrwawionego chłopaka.
A Darcy była w stu procentach pewna, że zaraz pozabija ich wszystkich.
Przed nią stał Zayn.
Widziała Zayna Malika.

Tra­gedie zdarzają się wszędzie. Możemy doszukiwać się przyczyn, winić innych, wyobrażać sobie jak odmienne byłoby bez nich nasze życie. Ale wszystko to nie ma znaczenia.  Zdarzyły się i koniec.
~Paulo Coelho

***
Hej dziewczyny!
Możecie mnie zabić, śmiało. Nie zamierzam Wam ściemniać, że nie imałam weny, całą masę nauki i te sprawy. Owszem, nauki mam po dziurki w nosie, ale nie zawsze się uczę. Wiecie, czasami było po prostu tak, że siadałam przed komputerem, wysunęłam klawiaturę i gapiłam się w puste pole tekstowe. Nie miałam na to ochoty, męczyło mnie to. Tyle.
Rozdział nie jest jakiś specjalnie cudny, no ale do najgorszych też nie należy. Jest średnio na jeża, czyli taka norma. Oczywiście zachęcam do wyrażania Waszych opinii, na pewno odpowiem. ;) Dziękuje za odzew pod poprzednim postem. :)
Jak minęły Wam te dwa miesiące nauki? 
Przepraszam za błędy.

ILY ! ♥

Ev. x

28 komentarzy :

  1. Warto było czekać. *_*
    Zajebisty. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Orany, jak cudownie czytać takie piękne słowa. <3

      Usuń
  3. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu udało Ci się coś napisać. Mogłaś zawiesić bloga, ale tego nie zrobiłaś. W skrócie congrats!
    Co do rozdziału... Asdfghjkl!!! Zabić Taylor! Co za suka! Biedny Zayn i Harry dobrze mówił, zeby sie zainteresowali jego zniknieciem, ale nie, bo kuzwa po co! Wcale nie zabrał go jakiś pojeb, ktory sypia z dziewczyna Harry'ego, i zabił Eleonor. Nie no skadze... Gdybym mogła wejść do tego opowiadania, to bym ich tak ochrzanila, ze nie wiedzieliby, gdzie jak maja na imię!
    Wiec to tyle z mojego bulwersu :P
    Gratulacje za konkurs!
    x G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się razem z Tobą. :) Dziękuję.
      Orany, cudownie wiedzieć, że ktoś jej nie cierpi tak samo jak ja, przynajmniej u mnie. ♥ Wchodź, nie krępuj się, z pewnością szeroko otworzę Ci drzwi. ♥

      Usuń
  4. Haha, musiałam czytać wszystko od początku, aby se przypomnieć co się działo na tym blogu xd Rozdział jak zwykle świetny! *-* Tylko Taylor to mnie wkurwiła.___. No i jeszcze Zayn'a! Kurwa, zaraz wejdę do tego wirtualnego świata i ją kurwa zabiję! >.< Harry, wkraczaj batmanie! Uratujesz ich! Ja to wiem! T^T

    Czekam na NN ;* Weenyyy <333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że ja, żaby napisać ten rozdział, tez musiałam to zrobić ._. Dziękuję bardzo! ♥ No cóż, Taylor już tak ma, że wkurwia. :D Ok, zabijaj. :) Ahahahaha, Boże, Harry Batman, o kurna. xdd

      Usuń
  5. cieszy mnie, że w końcu do nas powróciłaś :)
    mam nadzieję, że teraz wena cie nie opuści i jak najszybciej dodasz kolejny rozdział <3
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również to cieszy i też mam taką nadzieję. :)
      Dziękuję! ♥

      Usuń
  6. Genialny, wart czekania:*
    Boże nie mogę doczekać się kolejnego, mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej. :)
    Czekam z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak cudownie jest przeczytać, że coś, na co czekało się trzy miesiące jest warte tego czekania. ♥ Dziękuję. :)

      Usuń
  7. Wchodzę na twojego bloga i jest nowy rozdział. Na mojej twarzy jest jeden wielki banan. Taylor Co za suka. Wejść do opowiadania i pozabijać normalnie. Wyszedł ci genialnie czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, dużo już Was w tym opowiadaniu będzie, muszę skołować dużo pistoletów i kubków na herbatkę... :)

      Usuń
  8. wkoncu !! genialny rozdzial !! Ta taylor mnie wkurwia co za suka jebana !! biedny Zayn :( mam nadzieje ze nic mu nie bedzie i ze on i Darcy z tego wyjda :D czekam na next wera :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto, po co się tak denerwować. :p Dziękuję. ;)

      Usuń
  9. Wciągający rozdział :) Życzę powodzenia i zapraszam --> http://allchildrenofdeath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. nie no wiesz jak zaszokowac.... od poczatku opo nie lubilam taylor! no a teraz mam konkretny powod :-D poza tym zycze weny, bardzo duzo weny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, ja uważam, że wcale nie trzeba mieć powodu żeby jej nie lubić. :p Dzięki x

      Usuń
  11. O Boże, mam potężne deja vu. Czy to nie miesiąc temu czytałam opowiadanie, w którym gość został porwany przez kogoś, kogo się w ogóle nie spodziewał? Jestem miło zaskoczona. Chyba się cieszę, że Taylor jednak jest zła. Mogę ją spokojnie nienawidzić.
    Poza tym, świetna robota. Akcja się rozkręca.
    Strasznie się cieszę, że wróciłaś, po przerwie na denne, normalne szkolne życie. Mnie też ono dopadło. Znam twój ból.

    Pozdrawiam i mam nadzieję na rozdział w (niedalekiej) przyszłości.
    Powodzenia dla wszystkich, którzy tak jak ja nienawidzą pracy domowej. Matmo, przybywam!

    Lo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie ma to jak dobry powód do nienawidzenia kogoś, serio. :) U mnie w opowiadaniu Taylor nie mogłaby nie być zła, nie przeżyłabym tego...
      Dziękuję! <3
      Również się cieszę. ;) Denne strasznie, nie ma nic bardziej dennego...

      xoxo

      Usuń
  12. Świetny, świetny, świetny *.* Czekam na następny <3 @JaKanapkaNialla

    OdpowiedzUsuń
  13. Nadrobiłam te trzy rozdziały które już się prosiły o przeczytanie ale było czasu brak.
    Mówiłam ci nie raz że kocham jak piszesz
    Darcy się zmieniła i to bardzo ale lubię taką Darcy xd
    Taylor suka zawsze pozostaje suką -.-
    Tylko co tam robi Zayn ? Mam nadzieję że nie jest w to zamieszany, oby nie był.
    Na temat Jake nie bedę pisać bo by za dużo słów wulgarnych poszło xdxd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, znam to. Też sobie narobiłam zaległości w czytaniu opowiadań.
      Darcy chyba zawsze taka była, może sobie to po prostu niedawno przypomniała.
      Jezu, kocham Was wszystkich, bo nienawidzicie Taylor. ♥
      Dziękuję. ♥

      Usuń