"I wreszcie będziesz mógł przekonać się na własnej skórze, co to znaczy ból."
- Możesz mi powiedzieć, co to
jest?
- Wyniki badań. Nie widzisz?
- Nie rób ze mnie kretyna, Harry.
Po co je robiłeś?
- To rutynowe badania, Zayn, ludzie
powinni je sobie robić.
- Styles, co, tak właściwie, przed
nami ukrywasz?
20 listopada.
Dni
w Londynie bywały naprawdę mroźne, nie wspominając nawet o
nocach. Wychodząc z domu, Darcy musiała nakładać kilka warstw
ubrań, których i tak miała niewiele, bo większość z nich
została w Paryżu. Nie przejmowała się tym jakoś szczególnie,
ponieważ miała tysiąc razy ważniejsze sprawy do załatwienia. Nie
próżnowała. Co wieczór, po godzinie dziewiętnastej, wychodziła
ze swojego mieszkania i spacerowała po najciemniejszych zakątkach
miasta, ale nie spotkała nikogo, kto mógłby naprowadzić ją na
jakikolwiek, nawet najmniejszy, ślad Jake'a, co wywoływało u niej
ogromną złość. Siedziała tu już ponad tydzień, a nie zrobiła
nic, może oprócz zabicia prawdopodobnie najmniej groźnego
człowieka na świecie. Nie to, żeby miała wyrzuty sumienia. Nie
ona, nie Darcy Blake, która nawet nie wie, co te słowa oznaczają.
Właśnie to sobie wmawiała.
Czuła
się wyjątkowo słaba, nie miała obok siebie nikogo, kto mógłby
wesprzeć ją w trudniejszych chwilach. Dokuczała jej samotność, i
w głębi ducha wiedziała o tym, ale za nic w świecie nie
przyznałaby się do tego na głos. Chowała to głęboko w swojej
świadomości, starała się o tym nie myśleć. Zachowywała się
tak, jakby wszystko było w porządku. Jedyny problem polegał na
tym, że to kłamstwo.
Niewyobrażalnie
za nimi tęskniła. To uczucie rozwijało się u niej z zawrotną
prędkością, zupełnie tego nie kontrolowała. Co wieczór
przechodziła koło ich domu, by upewnić się, że w oknach
dostrzeże palące się światła. To jej wystarczało, chciała
sprawdzić, czy wszystko u nich jest dobrze, czy nie wyprowadzili się
gdzieś indziej, czy nic nie zagraża ich życiom. Bywały noce,
kiedy podczas wpatrywania się w okiennice zauważała sylwetkę
któregoś z chłopaków. Czasami nawet wydawało jej się, iż oni
wiedzą, że cały czas jest przy nich. Chwytał ją wtedy za serce
taki bolesny skurcz, bo zdawała sobie sprawę z tego, że nie może
zapukać do ich drzwi, że oni nie będą chcieli jej słuchać.
Zresztą, nawet jeżeli Darcy tęskniła za nimi każdą komórką
swojego ciała, nie wytrzymałaby kolejnego odejścia, to byłoby
ponad jej siły, których i tak miała już niewiele, a wiedziała,
że następne rozstanie jest konieczne.
Ciągle
powtarzała sobie, że gdy to wszystko się skończy, kiedy będzie w
stu procentach pewna, że Jake jest martwy, a chłopcy bezpieczni i
szczęśliwi, ona również taka będzie. Uszczęśliwi siebie
uszczęśliwiając ich. To wydawało się takie banalne, proste.
Czekała na moment, w którym odetchnie, uśmiechnie się pod nosem
słysząc śmiech przyjaciół i z czystym sumieniem ich opuścić,
bo dopiero kiedy to zrobi będzie pewna, że wszystko jest takie,
jakie powinno być.
Czuję wielką potrzebę zerwania z wieloma ludźmi, przede wszystkim z przyjaciółmi; potem rezygnuję - czas się tym zajmie. ~Emil Cioran
- Widział ktoś
Zayna?
- Nie, czemu?
- Wyszedł wieczorem i
jeszcze nie wrócił, może coś mu się stało.
- Harry, Zayn to duży
chłopiec, poradzi sobie.
- Wiem, Lou. Ale
dzwoniłem do niego dwadzieścia razy, a wiesz, że on zawsze
odbiera telefon. Do tego nie mogę nawet pogadać z Tay, bo podobno
jest u jakiejś koleżanki na babskim wieczorze. Martwię się.
Nawet w tych przyjaźniach, które uważałem za najbliższe, o pewnych rzeczach się nie mówiło. Choćby nie wiem jak płynnie człowiek władał językiem, zdarzają się sytuacje, w których nijak nie może wyrazić tego, co chce powiedzieć. ~Jonathan Carroll
27
listopada.
Tydzień
później wszystko nabrało głębszego sensu.
Podczas
któregoś z nocnych spacerów po zimnym Londynie, Darcy natknęła
się na dwóch ludzi Jake'a, którzy rozmawiali właśnie o niej.
Jeszcze kilka tygodni temu nie zdziwiłoby jej to tak bardzo, ale
ponieważ ostatnio nie spotkała nawet jednego z nich, to dlaczego
miałyby zajść jakieś zmiany? Znała Jake'a. Wiedziała, że
zawsze coś kombinuje, a gdy wystawia dwóch ze swoich kilku
najgorszych ludzi, to znaczy, że to coś w rodzaju pułapki. Była
bez broni, nie miała przy sobie nawet scyzoryka, więc zaatakowanie
ich nie wchodziło w grę.
Stała
w ciemnej szczelinie, starając się wyłapać jakieś zdania z ich
rozmowy, ale ledwo słyszała pojedyncze wyrazy. Postanowiła więc
cicho podejść, stąpając na paluszkach i rozglądając się
dookoła tak, by nie szeleścić ubraniami, a wszystko to po to,
byleby tylko jej nie usłyszeli. I faktycznie, udało jej się
znaleźć bliżej nich, ale wtedy, kiedy na chwilę straciła
czujność, za nią zjawiło się kilku kolejnych kolesi, wymierzając
jej silny cios w tył głowy.
I
właśnie takim sposobem Darcy znalazła się tu, gdzie jest teraz.
Związana, zakneblowana, w jakimś ciemnym pomieszczeniu, bez kropli
wody i ani grama jedzenia.
Siedziała
na betonowej, zimnej podłodze, cała odrętwiała. Nie wiedziała
jaka jest pora dnia, czuła jedynie zmęczenie, ale starała się je
pokonać, bo wiedziała, że zaśnięcie nie jest dobrym pomysłem,
bo przecież w każdej chwili ktoś może tu wejść. Odlatywała,
miała wrażenie, że nie spała przynajmniej przez tydzień, a kiedy
jej powieki opadały w dół, kiedy przegrała walkę ze snem,
otworzyły się drzwi do pomieszczenia.
- No proszę, proszę,
kogo my tu mamy. Witaj w moich skromnych progach, najdroższa. -
usłyszała, a za chwilę dostrzegła sylwetkę Jake'a i kilku
innych mężczyzn. - Jak minął ci czas? Mam nadzieję, że nie
nudziłaś się za bardzo, spotkanie troszkę mi się przedłużyło.
W sumie to straciłem tylko czas, bo i tak wszystkich zabiłem... -
rzekł, na co Darcy gardłowo się zaśmiała. - No dalej maleńka,
opowiedz nam o tym, co cię tak śmieszy.
Ucieczka przed walką jest czymś najgorszym, co może się nam przytrafić. Jest o wiele gorsza od przegranej, ponieważ klęska zawsze może stać się dla nas źródłem doświadczenia i nauką, a ucieczka daje nam tylko jedną możliwość: głosić zwycięstwo naszego wroga. ~Paulo Coelho
- Ty – powiedziała
ze złośliwym uśmieszkiem. Nie dała po sobie poznać, że gardło
piekło ją niemiłosiernie. - Jesteś żałosny – skwitowała. -
Nie potrafisz przekonać nikogo do swojego planu, więc ich
zabijasz, co i tak ci nic nie da, bo przecież bez swoich marionetek
nie jesteś w stanie nic sam zorganizować.
- Tak uważasz,
kochaniutka? - zapytał nadal spokojnym tonem głosu, ale Darcy
widziała, że jego oczy pociemniały ze złości. Znała go zbyt
dobrze.
- Owszem.
- Masz coś jeszcze do
powiedzenia, czy mogę już wracać do ważniejszych spraw? -
warknął, a Darcy prychnęła.
- Prędzej czy później
dopadnę cię, Jake. I wtedy zginiesz. Wykończę cię dokładnie
tak, jak ty wykończyłeś moją kuzynkę. Tylko że ciebie będzie
bolało o wiele bardziej. I wreszcie będziesz mógł przekonać się
na własnej skórze, co to znaczy ból. Nikt ci nie pomoże.
Zostaniemy tylko ty i ja – odparła, uśmiechając się. Jake
otwierał już usta, ale wtedy do ich uszu dobiegł dźwięk
otwieranych drzwi i krzyk dziewczyny, która informowała o swoim
powrocie. Darcy była przekonana, że znała już ten głos.
- Jestem przekonany,
że zaraz zetrę ci ten uśmieszek z ust, Blake – oznajmił Jake,
a wtedy do pomieszczenia weszła długonoga londynka, witają się z
nim czułym pocałunkiem.
- Ty suko - Darcy
warknęła po krótkiej chwili, otrząsając się z szoku.
- Dzień dobry, Darcy.
Miło mi, ze mnie pamiętasz.
- Tej tomu pudru się
nie zapomina, Taylor. Zresztą, gdzieżbym śmiała cię tak zranić,
to by było wręcz okrutne, a przecież obie dobrze wiemy, że nie
jestem zdolna do robienia takich rzeczy. Przecież mnie znasz –
odrzekła sarkastycznie. - A jak tam próba wynalezienia jadalnego
pudru, słonko? Powiodła się? - uśmiechnęła się.
- Wiesz, przypuszczam,
że ten przepiękny uśmieszek zaraz zniknie z twojej twarzyczki –
powiedziała do niej i zwróciła się do jednego z mężczyzn
stojących w drzwiach. - Wprowadź go. - mężczyzna wykonał
rozkaz. Wepchnął do pomieszczenia zakrwawionego chłopaka.
A
Darcy była w stu procentach pewna, że zaraz pozabija ich
wszystkich.
Przed
nią stał Zayn.
Widziała
Zayna Malika.
Tragedie zdarzają się wszędzie. Możemy doszukiwać się przyczyn, winić innych, wyobrażać sobie jak odmienne byłoby bez nich nasze życie. Ale wszystko to nie ma znaczenia. Zdarzyły się i koniec.
~Paulo Coelho
***
Hej dziewczyny!
Możecie mnie zabić, śmiało. Nie zamierzam Wam ściemniać, że nie imałam weny, całą masę nauki i te sprawy. Owszem, nauki mam po dziurki w nosie, ale nie zawsze się uczę. Wiecie, czasami było po prostu tak, że siadałam przed komputerem, wysunęłam klawiaturę i gapiłam się w puste pole tekstowe. Nie miałam na to ochoty, męczyło mnie to. Tyle.
Rozdział nie jest jakiś specjalnie cudny, no ale do najgorszych też nie należy. Jest średnio na jeża, czyli taka norma. Oczywiście zachęcam do wyrażania Waszych opinii, na pewno odpowiem. ;) Dziękuje za odzew pod poprzednim postem. :)
Jak minęły Wam te dwa miesiące nauki?
Przepraszam za błędy.
ILY ! ♥
Ev. x
Warto było czekać. *_*
OdpowiedzUsuńZajebisty. :3
Miło słyszeć, dziękuję :) x
UsuńTaylor !!! Co za suka !!!
OdpowiedzUsuńOrany, jak cudownie czytać takie piękne słowa. <3
UsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu udało Ci się coś napisać. Mogłaś zawiesić bloga, ale tego nie zrobiłaś. W skrócie congrats!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Asdfghjkl!!! Zabić Taylor! Co za suka! Biedny Zayn i Harry dobrze mówił, zeby sie zainteresowali jego zniknieciem, ale nie, bo kuzwa po co! Wcale nie zabrał go jakiś pojeb, ktory sypia z dziewczyna Harry'ego, i zabił Eleonor. Nie no skadze... Gdybym mogła wejść do tego opowiadania, to bym ich tak ochrzanila, ze nie wiedzieliby, gdzie jak maja na imię!
Wiec to tyle z mojego bulwersu :P
Gratulacje za konkurs!
x G
Ciesze się razem z Tobą. :) Dziękuję.
UsuńOrany, cudownie wiedzieć, że ktoś jej nie cierpi tak samo jak ja, przynajmniej u mnie. ♥ Wchodź, nie krępuj się, z pewnością szeroko otworzę Ci drzwi. ♥
Haha, musiałam czytać wszystko od początku, aby se przypomnieć co się działo na tym blogu xd Rozdział jak zwykle świetny! *-* Tylko Taylor to mnie wkurwiła.___. No i jeszcze Zayn'a! Kurwa, zaraz wejdę do tego wirtualnego świata i ją kurwa zabiję! >.< Harry, wkraczaj batmanie! Uratujesz ich! Ja to wiem! T^T
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <333333333333
Przyznam, że ja, żaby napisać ten rozdział, tez musiałam to zrobić ._. Dziękuję bardzo! ♥ No cóż, Taylor już tak ma, że wkurwia. :D Ok, zabijaj. :) Ahahahaha, Boże, Harry Batman, o kurna. xdd
Usuńcieszy mnie, że w końcu do nas powróciłaś :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że teraz wena cie nie opuści i jak najszybciej dodasz kolejny rozdział <3
pozdrawiam :*
Mnie również to cieszy i też mam taką nadzieję. :)
UsuńDziękuję! ♥
Genialny, wart czekania:*
OdpowiedzUsuńBoże nie mogę doczekać się kolejnego, mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej. :)
Czekam z niecierpliwością :D
Jak cudownie jest przeczytać, że coś, na co czekało się trzy miesiące jest warte tego czekania. ♥ Dziękuję. :)
UsuńWchodzę na twojego bloga i jest nowy rozdział. Na mojej twarzy jest jeden wielki banan. Taylor Co za suka. Wejść do opowiadania i pozabijać normalnie. Wyszedł ci genialnie czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńKurcze, dużo już Was w tym opowiadaniu będzie, muszę skołować dużo pistoletów i kubków na herbatkę... :)
Usuńwkoncu !! genialny rozdzial !! Ta taylor mnie wkurwia co za suka jebana !! biedny Zayn :( mam nadzieje ze nic mu nie bedzie i ze on i Darcy z tego wyjda :D czekam na next wera :*
OdpowiedzUsuńKobieto, po co się tak denerwować. :p Dziękuję. ;)
UsuńWciągający rozdział :) Życzę powodzenia i zapraszam --> http://allchildrenofdeath.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję x
Usuńnie no wiesz jak zaszokowac.... od poczatku opo nie lubilam taylor! no a teraz mam konkretny powod :-D poza tym zycze weny, bardzo duzo weny :-)
OdpowiedzUsuńE tam, ja uważam, że wcale nie trzeba mieć powodu żeby jej nie lubić. :p Dzięki x
UsuńO Boże, mam potężne deja vu. Czy to nie miesiąc temu czytałam opowiadanie, w którym gość został porwany przez kogoś, kogo się w ogóle nie spodziewał? Jestem miło zaskoczona. Chyba się cieszę, że Taylor jednak jest zła. Mogę ją spokojnie nienawidzić.
OdpowiedzUsuńPoza tym, świetna robota. Akcja się rozkręca.
Strasznie się cieszę, że wróciłaś, po przerwie na denne, normalne szkolne życie. Mnie też ono dopadło. Znam twój ból.
Pozdrawiam i mam nadzieję na rozdział w (niedalekiej) przyszłości.
Powodzenia dla wszystkich, którzy tak jak ja nienawidzą pracy domowej. Matmo, przybywam!
Lo
Tak, nie ma to jak dobry powód do nienawidzenia kogoś, serio. :) U mnie w opowiadaniu Taylor nie mogłaby nie być zła, nie przeżyłabym tego...
UsuńDziękuję! <3
Również się cieszę. ;) Denne strasznie, nie ma nic bardziej dennego...
xoxo
Świetny, świetny, świetny *.* Czekam na następny <3 @JaKanapkaNialla
OdpowiedzUsuńDzięki! ♥
UsuńNadrobiłam te trzy rozdziały które już się prosiły o przeczytanie ale było czasu brak.
OdpowiedzUsuńMówiłam ci nie raz że kocham jak piszesz
Darcy się zmieniła i to bardzo ale lubię taką Darcy xd
Taylor suka zawsze pozostaje suką -.-
Tylko co tam robi Zayn ? Mam nadzieję że nie jest w to zamieszany, oby nie był.
Na temat Jake nie bedę pisać bo by za dużo słów wulgarnych poszło xdxd
O tak, znam to. Też sobie narobiłam zaległości w czytaniu opowiadań.
UsuńDarcy chyba zawsze taka była, może sobie to po prostu niedawno przypomniała.
Jezu, kocham Was wszystkich, bo nienawidzicie Taylor. ♥
Dziękuję. ♥
Genialny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńDzięki ;) x
Usuń