"Miała wrażenie, że zaraz zacznie wariować, że nie da rady dłużej tego znieść."
27 listopada
W chwili, kiedy
oczy Darcy ujrzały Zayna, nie mogłaby być bardziej zdziwiona.
Próbowała sobie przypomnieć, kiedy przydarzyło jej się coś
podobnego i faktycznie było kilka takich sytuacji, jak na przykład
ta, kiedy jej ojciec wszedł do domu i ze stoickim spokojem oznajmił,
że mama dziewczyny nie żyje albo, gdy po raz pierwszy rozmawiała
ze swoją, teraz już, przyjaciółką, ale to zaskoczenie nigdy nie
było tak ogromne. Spodziewała się naprawdę każdego. Kyle'a,
ojca, przyjaciół z Paryża, ale nie Zayna. Miała wrażenie, że
zaraz rozerwie więzy i gołymi rękoma pozabija każdego w tym
pomieszczeniu. Taylor zostawiłaby sobie na koniec, a zamordowanie
jej byłoby dla Darcy najlepszym deserem na świecie.
Była wściekła.
Nie chciała patrzeć na zakrwawioną twarz przyjaciela, który teraz
zerkał na nią zaskoczony, ledwo żywy, spod przymkniętych,
opuchniętych powiek. Jakaś niewidzialna pięść ścisnęła jej
serce, które, jak się okazało, jest na właściwym miejscu. Czuła
łzy pod powiekami, oczy zaczynały ją piec. Nie do końca
wiedziała, czy chciała płakać ze złości, żalu czy szczęścia,
bo mimo wszystko w jej wnętrzu zakiełkowała odrobina tego uczucia.
W końcu widziała swojego przyjaciela. Najlepszego przyjaciela,
który pomimo tego, że znał ją zalewie kilka miesięcy, przejrzał
ją na wylot, i któremu ufała jak nikomu innemu. Chciała krzyczeć
ze złości, szarpać się, pozabijać ich wszystkich, uwolnić
Zayna, a potem upewnić się, że wszystko z nim w porządku. Nie
liczyło się dla niej to, że ludzie Jake'a mogliby mścić się na
niej, torturować ją, a w końcu zamordować. Ważna byłaby tylko
pewność tego, że jej przyjaciele są bezpieczni. Ale w tej
sytuacji, jedyne co mogła zrobić, to nie dać się wyprowadzić z
równowagi.
Miarą człowieka nie jest zachowanie w chwilach spokoju, lecz to, co czyni, gdy nadchodzi czas próby. ~Martin Luther King
Zacisnęła
szczękę i pięści, napięła każdy mięsień, zupełnie tak,
jakby przygotowywała się do ataku, ale wciąż siedziała tam,
gdzie ją posadzono, na zimnej, twardej, betonowej podłodze, wciąż
czując łzy pod powiekami i powstrzymując płacz. Nawet nie
drgnęła, jedynie skierowała swoje spojrzenie na Jake'a, bo
wiedziała, że jeżeli chociażby zerknie na tą zdradziecką blond
sukę, puszczą jej nerwy i cholera strzeli cały jej plan. Ale
chwila, czy ona miała jakiś plan?
Mężczyzna
wpatrywał się w nią drwiąco, jego Jabłko Adama drgało i
wyglądało to dokładnie tak, jakby śmiał się niemo, bez
otwierania ust. Znał Darcy, wiedział, że ostatkami sił
powstrzymuje wybuch. Miał nad nią przewagę, a ona była
zdenerwowana, wręcz wściekła, i bezsilna. I jej los, i los Zayna
leżał teraz w rękach Jake'a, a tego nie mogła znieść.
On natomiast czuł
się jak król, władca. „Król piekła, przemknęło mu przez
myśl, na co uśmiechnął się. Lekko, krótko, prawie
niezauważalnie. To wcale nie tak, że nie lubił Darcy. Uważał, że
gdyby stanowili duet byliby niepokonani. Blake miała talent do
manipulowania ludźmi, potrafiła owinąć sobie kogoś wokół palca
w przeciągu minuty, a Jake potrzebował właśnie takich ludzi. No
i, nie ukrywajmy, całkiem niezła z niej laska. Ale, ponieważ grali
w przeciwnych drużynach, ktoś musiał przegrać. A mężczyzna
wcale nie chciał być tym kimś.
Jeżeli ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu. ~Fryderyk Nietzsche
- Więc, Darcy, może opowiesz nam,
jak się teraz czujesz, co, słoneczko? - do uszu dziewczyny dobiegł
drwiący głos Taylor, przez co jeszcze bardziej zacisnęła
szczękę. Miała wrażenie, że robi to za mocno, że jej zęby nie
wytrzymają takiego nacisku.
- Wiesz, Taylor, kochanie, człowiek
nie może czuć się dobrze, kiedy patrzy na twoją twarz. Rozumiem,
że to praktycznie niemożliwe, ale mogłabyś przynajmniej
spróbować coś z nią zrobić. Wszystkim wyszłoby to na dobre.
Jake może tak szybko nie traciłby włosów... Chętnie ci w tym
pomogę. Mam już nawet całkiem ciekawy pomysł. Jak myślisz, do
twarzy ci w czerwonym? - Darcy naprawdę starała się mówić
głośno, bezczelnie, przekonująco. Wiedziała, że Jake'a nie
łatwo będzie zmylić, szczególnie, że głos jej drżał. Ale
tylko trochę, naprawdę brzmiała całkiem normalnie, zwyczajnie.
- Darcy, ale z ciebie nieczuła
dziewczynka – powiedział mężczyzna, jego głos karcił. -
Jesteś całkiem inteligentna, chyba wiesz, że jedno niewłaściwe
słowo, a twój koleżka zginie? A, z tego co wiem, nie ma
dziewięciu żyć.
- Jake, skarbie, jak dla mnie
mógłbyś go zabić nawet te dziewięć razy, gdyby się okazało,
że jeden nie starczy. Nie obchodzi mnie to. - naprawdę starała
się nie skrzywić się, kiedy wypowiadała te słowa i
prawdopodobnie wyszło jej to całkiem naturalnie, bo i Jake, i
Taylor patrzyli na nią z niedowierzaniem.
Brzydziła się
siebie, czuła odrazę, wstręt. Cholera, Zayn był jej jebanym
przyjacielem, osobą, którą kochała. Wygadywała takie okropne
rzeczy, ledwo przechodziło jej to przez gardło. Widziała smutek w
jego oczach, a jej serce krwawiło. Od wieków nie czuła się tak
podle.
Ludzie są gorsi niż zwierzęta - ranią do krwi, do kości, szarpią mięśnie i nerwy. Kiedy zwierzęta szybko zabijają ofiarę dla przetrwania - nie bawią się jedzeniem.
- Mała, skoro teraz jesteś taką
zimnokrwistą suką, może sama chcesz go zabić? - zadrwił.
- Kuszące, ale nie chcę sobie
pobrudzić rączek, niedawno pomalowałam paznokcie – odparła, a
wtedy Jake zrobił coś, czego nigdy by się nie spodziewała.
Podszedł do niej i uwolnił jej ręce ze sznurów, którymi były
obwiązane.
- To w razie tego, gdybyś zmieniła
zdanie. Tylko pamiętaj, nie chcesz zmusić mnie do tego, żebym
potem żałował – powiedział, wyszedł z pomieszczenia
zabierając ze sobą wszystkich poza Malikiem i zamknął drzwi.
W celi zrobiło
się ciemno, Darcy ledwo widziała swoje blade, kościste,
wyciągnięte przed siebie dłonie. Słyszała jedynie przyśpieszony
oddech przyjaciela, a ona sama starała się uspokoić swój. Czuła,
jak jej gardło powoli zaczyna się zwężać, uniemożliwiając jej
mówienie. Zresztą, może to i lepiej, bo chyba nie wiedziałaby, co
ma teraz powiedzieć. Tego najbardziej się bała. Zostania sam na
sam z Zaynem. Miała nadzieję, że może Jake się rozmyśli, że
zaraz tu wróci, z powrotem zwiąże jej ręce i wyprowadzi albo ją,
albo Malika.
Od wyjścia
mężczyzny minęło parę minut, a w tym czasie Darcy nie drgnęła,
ograniczyła nawet oddychanie do minimum, brała płytkie, ciche
oddechy. Łudziła się, że przyjaciel zapomni o jej obecności. Ale
czy to w ogóle możliwe, zapomnieć o osobie przebywającej w tym
samym pomieszczeniu?
Są słowa, które pamięta się najdłużej, najdłużej w tym dzisiejszym świecie... A powinny zaniknąć zaraz po ich usłyszeniu, odejść w zapomnienie.
Zayn zaczął
kaszleć, serce dziewczyny przyśpieszyło. Boże, tak bardzo
chciałaby teraz podejść do niego i położyć rękę na jego
plecach żeby dodać mu otuchy, ale wiedziała, że nie może tego
zrobić.
Cisza ją
przerażała, wolałaby, żeby Malik na nią krzyczał, wrzeszczał,
czy nawet ją uderzył. Wszystko byłoby lepsze od milczenia. Nie
wiedziała, czy Zayn robi to specjalnie, milczy, powoli ją niszcząc.
Darcy właśnie doszła do wniosku, że wolałaby zmierzyć się z
jakimś stukilogramowym zapaśnikiem albo przebiec
piętnastokilometrowy maraton. Myślała nawet o tym, żeby wstać,
podejść do drzwi i zacząć się drzeć, walić w nie pięściami,
ale co by to dało? Jake upewniłby się tylko, że przez cały ten
czas udawała obojętną, że ma nad nią przewagę. Miała wrażenie,
że zaraz zacznie wariować, że nie da rady dłużej tego znieść.
Boże, przez te dwa lata tak bardzo się zmieniła.
Zayn poruszył się
niespokojnie, z sykiem wypuścił powietrze z płuc, a Darcy
pomyślała, że zaraz zacznie się jej koniec. Tak, egzystencja
dziewczyny definitywnie zmierza ku końcowi.
- Cześć Darcy. Dawno się nie
widzieliśmy – powiedział, a dziewczyna pomyślała, że albo
chłopak zwariował, albo słucha płata jej figle. Łzy, które od
pewnego czasu znowu gromadziły się pod jej powiekami, przez dźwięk
jego głosu znalazły ujście.
- Boże, Zayn – wychrypiała. Jej
głos brzmiał okropnie. - Zayn, tak bardzo przepraszam, że musisz
tu być, tak strasznie mi przykro – powtarzała, jakby była w
amoku. Łzy lały się strumieniami po jej bladych policzkach.
Podciągnęła nogi pod brodę i łkała, nie mogąc złapać tchu.
Pewnego przyjaciela poznaje się w sytuacji niepewnej. ~Cyceron
- Mała, nie płacz, ja się
naprawdę cieszę, że tu jestem – powiedział i prawdopodobnie
próbował przesunąć się w stronę dziewczyny, co utrudniały mu
siniaki na całym ciele. Darcy prychnęła. Przynajmniej próbowała.
- Musiałbyś być skończonym
idiotą, żeby cieszyć się z przebywania tutaj.
- Minęły dwa lata, Darc. To dużo
czasu. Ludzie się zmieniają. Czasami na lepsze, czasami na gorsze.
Mądrzeją, głupieją. My wybieramy to, kim chcemy się stać.
Tęskniłem za moją najlepszą przyjaciółką, a kiedy nadarzyła
się okazja na spotkanie jej, ja z niej skorzystałem. To był mój
wybór – powiedział, a Darcy poczuła się jak najprawdziwsza
suka. Zostawiła najwspanialszego człowieka na świecie, a kiedy
już go spotkała, wygadywała takie okropne rzeczy.
- Zayn, chcę, żebyś mnie
posłuchał, bo prawdopodobnie nigdy więcej tego nie powtórzę.
Jestem potworem. Morduję ludzi, czasami nawet sprawia mi to chorą
satysfakcję. Gdy na ulicy spotykam osobę, która kiedykolwiek
miała ze mną do czynienia, ta spuszcza głowę i przyśpiesza
kroku, byleby tylko jak najszybciej mnie minąć, bo ją przerażam.
Nie potrafię się zmienić, nie potrafię nic ze sobą zrobić,
nawet jeżeli chciałabym tego nie wiadomo jak bardzo. Nie dam rady,
to dla mnie za trudne. Nie mam szacunku do nikogo, nawet do rodziny.
Jestem samotna, Zayn. To tak cholernie bardzo mnie boli, ale gdy
poznaję kogoś, kto mnie polubi, nagle uciekam, odcinam się. Wiesz
dlaczego? Bo bardziej od samotności przeraża mnie to, że kiedyś
ktoś mógłby mnie zostawić. A tego bym nie przeżyła. Nie
dałabym rady. Poznałam was i zdążyłam cholernie pokochać.
Boże, Zayn, naprawdę was kocham. Przez te dwa lata nie było dnia,
podczas którego nie myślałabym o was. Jesteście najwspanialszymi
ludźmi na świecie, nie zasługuję na nic, co dla mnie
zrobiliście, nie zasługiwałam nawet na sekundę przebywania z
wami. I wiedziałam to od początku. Ale wiesz co jest w tym
wszystkim najgorsze? To, że nie potrafiłam odciąć się w
odpowiednim czasie. Gdybym to zrobiła, nic złego by się nie
stało, wasze życie nie zmieniłoby się tak bardzo... wszystko
byłoby lepsze, gdybym odeszła wcześniej. - oboje płakali. Darcy
czuła, że zaraz pęknie jej serce. Chciała umrzeć, naprawdę,
mogłaby być torturowana, mogłaby znieść wszystko, tylko nie to
potworne uczucie bezsilności rozwijające się wewnątrz niej.
Tragedie zdarzają się wszędzie. Możemy doszukiwać się przyczyn, winić innych, wyobrażać sobie jak odmienne byłoby bez nich nasze życie. Ale wszystko to nie ma znaczenia, zdarzyły się i koniec. Musimy zapomnieć o strachu, jaki wywołały, i rozpocząć odbudowę. ~Paulo Coelho
- Przez ostatnie dwa lata,
przynajmniej raz w tygodniu siadamy w piątkę na kanapie, otwieramy
album z naszymi zdjęciami i wspominamy. Śmiejemy się, płaczemy.
I chociaż od dwóch lat nie pojawiło się w nim ani jedno nowe
zdjęcie, w każdą niedzielę o dwudziestej siadamy na kanapie w
salonie, kładziemy album na kolanach Harry'ego i zaczynamy od
pierwszego zdjęcia, na którym jesteśmy wszyscy. Eleonor, Liam,
Niall, Louis, Harry, ja i ty. Przypominamy sobie wszystko, jak
bardzo się wtedy nienawidziliśmy, jak dużo trudu El włożyła w
to, żeby przekonać nas do zrobienia go. Cała historia jest w
jednej fotografii. Wspominamy każdy moment spędzony wspólnie. I
wreszcie dochodzimy do ostatniego zdjęcia, cali zapłakani patrzymy
na nie i wyobrażamy sobie ciebie, chodzącą po kuchni i krzyczącą,
że w lodówce znowu nie ma żadnego jedzenia. Słyszymy twój głos,
czujemy zapach perfum. Wszystko wydaje się być wtedy tak, jak
dawniej. I właśnie dlatego to robimy. Żeby przez chwilę poczuć
się jak dwa lata temu.
I od tamtego
momentu Darcy wyznaczyła sobie życiowy cel.
Musi sprawić,
żeby jej przyjaciele czuli się zupełnie tak, jak dwa lata temu.
Nawet w tych przyjaźniach, które uważałem za najbliższe, o pewnych rzeczach się nie mówiło. Choćby nie wiem jak płynnie człowiek władał językiem, zdarzają się sytuacje, w których nijak nie może wyrazić tego, co chce powiedzieć.
~Jonathan Carroll
***
Hej dziewczyny!
Wracam do Was po niecałym miesiącu i nawet nie wiecie jaka jestem z siebie zadowolona, że nie trwało to tak długo jak przedtem. I błagam, jeżeli jeszcze kiedyś przyjdzie mi do głowy pomysł, żeby pisać rozdział po północy na telefonie, to wybijcie mi go z głowy. Nigdy więcej przepisywania. Szkoła mnie wykończy, nanana. Kurcze, ciekawe czy wyrobię się z piątką do świąt... Pożyjemy zobaczymy.
Ciężko pisało mi się ten rozdział, jak żaden dotychczas. Popłakałam się dwa razy. Nie wiem kiedy znowu napiszę takie coś. Jestem bardzo zadowolona. Może nie ma to największego ładu i składu, ale naprawdę, myślę, że to jeden z lepszych rozdziałów.
No dobra, to piszcie co sądzicie, już nie mogę się doczekać (pierwszy raz od wieków sprawdziłam błędy, więc chyba do tego nie będzie można się przyczepić, ale muzyki dobrej nie mogłam znaleźć :< ). :p
ILY!
Evil.
Jej pierwsza <3
OdpowiedzUsuńNienawidzę Cię wiesz ? Za to że po raz kolejny doprowadziłaś mnie do łez.Rozdział jest niesamowity,widać że włożyłaś w niego całe serce <3
Chce ciąg dalszy wiem że to teraz niemożliwe ale proszę Cię żeby rozdział był jak najszybciej się da :) Jeszcze raz KOCHAM CIĘ !! <3
Kurcze przepraszam no, postaram się już więcej tego nie robić... Dziękuję! <3
UsuńMamy teraz tydzień wolnego, może uda mi się dodać coś w drugi dzień świąt, no ale nic nie obiecuję... :)
Ja też Cię kocham, słonko ♥
Rozdział naprawdę dobry :) Oby tak dalej. zapraszam na http://allchildrenofdeath.blogspot.com/ . Życzę weny i czekam na 5! .xx
OdpowiedzUsuńPopłakałam się. To jest cudowne.
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co będzie dalej.. :3
Cudowny rozdział kochana. Widziałam jak Darcy bardzo cierpiała mówiąc te słowa o Zaynie, że Jack może go zabić. Świetnie sobie poradziła, bo koleś jej naprawdę uwierzyć. A tą pustą idiotkę Taylor udusiłabym najchętniej. Pozdrawiam, Weronika x
OdpowiedzUsuńStarałyśmy się z Darcy, żeby w to uwierzył :) O taktak, udusimy ją razem! <3
UsuńDziękuję Ci słoneczko ;*
Płakałam opłacało się czekać. :)
OdpowiedzUsuńJeśli miałaś telefon z wifi mogłaś wysłać sobie rozdział na pocztę. :)
Pozdrawiam.
Czekam na następny.
Madi xoxo
Miło mi to słyszeć :)
UsuńOrany, chyba już wolę przepisywać, nie mogę nawet myśleć o poprawianiu wszystkich wyrazów, żeby miały polskie znaki...
Buźki x
popłakałam się .
OdpowiedzUsuńPiękny
Kiedy następny ?
Jest świetny, naprawdę masz powód do dumy ;) x
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁY ♥
OdpowiedzUsuńNaprawde jeden z lepszych. Serce ściska. Nawet nie wiesz, jaka miła niespodzianka było zauważenie, ze wstawilas nowy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńMiłego jutrzejszego dnia xxx
Miło mi bardzo, że Ci się podobało ;) x Dziękuję słońce, wesołych świąt x
UsuńO jezu <3 Cudowny rozdział <3 Się nie dziwię, że się poplakałaś, bo ten rozdział jest cholernie emocjonalny <3 I tak samo jak ty jestem ciekawa czy wyrobisz się z piątką do świąt ;* Podsumowując rozdział jest niesamowity, a Taylor cały czas mam ochotę zabić <3
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <333333333333
Dziękuję Ci bardzo, promyczku. :) No tym razem mi się udało. :D Ja też mam ochotę, nie tylko w opowiadaniu ;*
UsuńDziękuję. <3
Ten rozdział jest cudowny :-* po prostu brak mi słów :-D Czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział :) Jeden z lepszych wg. mnie. Już kolejny raz doprowadziłaś mnie do płaczu <3
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej raz na dzień wchodze na tego bloga i sprawdzam czy opublikowałaś następny rozdział :D Uzależniasz dziewczyno! ;*
Mam nadzieję, że wena będzie ci dopisywać <3
Nessie xx
Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy :)
UsuńKurcze, tego to chyba jeszcze nikt nigdy mi nie napisał ♥
Dziękuję, również mam taką nadzieję xx ♥
Nominuję Cię do Libster Award ;) Tutaj więcej informacji. Zapraszam. xx http://say-love-and-stay.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńkocham kiedy nastepny
OdpowiedzUsuńkocham kiedy nastepny
OdpowiedzUsuńNominujemy Cie do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej o tym na naszym blogu- http://start-life-anew-maja.blogspot.com/
Halo? xd Wiesz .. Nie pogardziłabym nowym rozdziałem xDD <3
OdpowiedzUsuńrozdzial swietny... kocham to opowiadanie... kiedy next ?? pisz szybko plissssssss... kocham cie :* a teraz tak przepraszam ze tak pozno nwm co sie dziele z moim tel ale jak dodaje kom to pozniej znika i go wgl nie ma :( nie mg sie doczekac kolejnego rozdzialu i jeszcze raz kocham cie :* ja na tego bloga wchodze codziennie z nadzieja na nowy rozdzial a raz w tyg czytam cale opowiadanie... tak wiem nie umiem pisac dlugich kom... jeszcze raz kocham cie mocno twoja <3 na zawsze wera :*
OdpowiedzUsuńoby tym razem nie zniknol ;) inaczej sie zalamie :(
UsuńPrzeczytalam wszystko i ciagle rycze. Prosze dodawaj juz te rozdzialy!
OdpowiedzUsuń