"Tak bardzo was zawiodłam."
12 listopada, dwa lata
później.
Darcy
zdecydowanie się zmieniła. Jej twarz nabrała dużo doroślejszych
rysów, schudła, ale za to jej ciało umięśniło się nieznacznie,
pewnie przez cowieczorne bieganie wokół domu. Nie cierpiała
tego robić, ale zwariowałaby, gdyby nie miała zajęcia innego niż
wyjście po zakupy do, oddalonego o kilkadziesiąt metrów, sklepu.
Jedyną rzeczą, która nie zmieniła się przez dwa lata, były jej
włosy, ciągle sięgające do łopatek, zupełnie tak, jak wtedy. No
i może ewentualnie stare, czerwone trampki, których nie miała siły
wyrzucić.
Nawet
oczy jej pociemniały, ale wciąż było w nich tyle samo miłości.
Od roku nie umiała na siebie spojrzeć. Obrzydzał ją ten widok,
nie mogła znieść tego, że zraniła tyle osób, które kochała, a
i one, tak przynajmniej jej się wydawało, darzyły ją tym samym
uczuciem. Wiedziała, że czwórka tych idiotów była jej
najlepszymi przyjaciółmi, dla których mogłaby nawet umrzeć i
teraz oddałaby wszystko, żeby tylko się z nimi zobaczyć, ale nie
mogła tego zrobić. Bała się, że nie będą chcieli z nią
rozmawiać. Zresztą, nie dziwiłaby się im.
Została
jeszcze kwestia Harry'ego, który, po śmierci Eleanor, starał się
tak bardzo ją do siebie przekonać, i gdy już mu się udało, gdy
Darcy zakochała się w nim tak bardzo, że ta miłość aż ją
bolała, pojawił się jej ojciec, psując wszystko. Grzecznie
oznajmił jej, że ma kilka godzin na spakowanie całego swojego
dobytku, bo wieczorem startuje ostatni samolot do Paryża. Wyniknęła
z tego przeogromna kłótnia, w której udział wzięli nie tylko
Darcy i jej ojciec, ale także piątka pozostałych domowników, ale, tak naprawdę, dziewczyna nie miała za wiele do powiedzenia w tej
sprawie, bo do pełnoletności zostało jej pare miesięcy, a jej
ojciec to jednocześnie jedyny prawny opiekun i nie wyrażał zgody
na nic innego niż powrót do rodzinnego miasta. Nie podziałała
nawet pokusa spokoju, który będzie miał, kiedy wróci do
mieszkania bez córki. Tak więc decyzja zapadła.
Prawdziwa miłość jest chyba samą tęskonotą i pragnieniem. ~Anna Kamieńska
Pożegnanie
z tymi idiotami było jednocześnie najtrudniejszą rzeczą, którą
dziewczyna zrobiła w życiu. Wszyscy płakali, ale nikt nie myślał
o tym, żeby się z tym kryć. Ściskali się, jednocześnie mocząc
sobie ubrania, nie chcieli się rozdzielać. Nie da się ukryć, że
śmierć Eleanor strasznie zbliżyła ich do siebie. A w chwili,
kiedy Darcy wsiadała do samolotu z myślą, że prawdopodobnie już
nigdy się nie zobaczą, uświadomiła sobie, że tak naprawdę przez
te wszystkie lata bała się tylko i wyłącznie tego. Straty
najbliższych.
Obiecała,
że będzie dzwonić, pisać i rozmawiać z nimi przez Skype'a. I
faktycznie, dotrzymywała tej obietnicy przez kilka miesięcy, aż do
dwunastego listopada, kiedy to skończyła osiemnaście lat i stała
się niezależna osobą. Właśnie w tym dniu, kilka minut po
północy, usunęła konto na Skype'ie, wyrzuciła starą kartę
telefoniczną do kosza, przed tym tnąc ją na drobne kawałeczki,
żeby po chwili zastąpić ją nową - z nowym numerem telefonu.
Oszczędności upchnęła do starego portfela, w którym, po jednej
stronie, umieściła zdjęcie z chłopakami, a po drugiej z mamą,
przejechała po nich kciukiem i cichutko wyszeptała „tak bardzo
was zawiodłam”. Spakowała wszystkie swoje rzeczy do torby, bo
czerwona walizka przypominała jej o wszystkim tym, o czy chciała
zapomnieć, a że nie było ich zbyt wiele, już po chwili stała
przed drzwiami, ocierając łzy, obuta w czerwone, nieśmiertelne
trampki, gotowa do rozpoczęcia niezależnego życia.
Teraz, w dniu swoich dwudziestych urodzin, z torbą na ramieniu, ruszyła do jednej z najwstrętniejszych
kamienic, która szpeciła piękny Paryż samym swoim wyglądem, nie
mówiąc już o tym, co działo się wewnątrz. Zabawne, że Darcy
spędziła tu większość swojego życia.
Być może Bóg chciał, abyś poznał wielu złych ludzi, zanim poznasz tego dobrego, żebyś mógł go rozpoznać, kiedy on się w końcu pojawi. ~Gabriel García Márquez
- No proszę, co taka
piękna dziewczynka, jak ty, robi tutaj, w ciemnym zaułku, gdzie mogą
się czaić paskudni faceci? Wiesz, niektórzy nie mają takich
dobrych zamiarów jak my – odezwał się mężczyzna, którego
dziewczyna widziała pierwszy raz w swoim życiu. Podszedł do niej,
a po chwili dołączyli do niego koledzy, którzy trzymali się
bardziej z tyłu.
- Lepiej trzymaj swoje
paskudne łapy przy sobie, kolego, bo możesz skończyć na OIOMie –
oznajmiła grzecznie, a mężczyzna zaśmiał się tylko kpiąco i
wyciągnął rękę, aby chwycić w nią nadgarstek Darcy, ale ta go
ubiegła i już po chwili nieznajomy leżał na ulicy z podbitym
okiem i złamanymi żebrami.
- Nie zadziera się z
Darcy Blake, kolego – dodała, kopiąc go jeszcze na odchodne, a
jego koledzy zaczęli coś szeptać między sobą, wymawiając jej
nazwisko z podziwem. Po chwili nie było po nich śladu.
- No proszę, kogo do
nas przywiało. Dawno się nie widzieliśmy, Darcy. Ile to już masz lat? Dwadzieścia? Dziewiętnaście? - kiedy się odwróciła, w
zasięgu jej wzroku znalazł się ogromny mężczyzna, który na
pozór wydawał się zapaśnikiem sumo. Jego ramiona pokrywały
tatuaże, po włosach nie było żadnego śladu, a brew zdobił
czarny kolczyk.
- Kyle! - krzyknęła
Darcy, podbiegła do mężczyzny i, podskakując, uwiesiła się na
jego szyi. Ten natomiast objął ją tak mocno, że miała wrażenie,
iż zaraz popękają jej żebra. - Nie masz pojęcia, jak się
cieszę, że cię widzę! Ile to już, cztery lata? Postarzałeś
się trochę. Niedługo będę mogła mówić na ciebie dziadku –
wystawiła w jego stronę język, a ten zrobił srogą minę, ale po
chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. ~Phil Bosmans
- Za to ty się nie
zmieniłaś. Jesteś zupełnie taka, jaką cię pamiętam – zaczął
pocierać palcami czoło. - Chociaż nie. Zniknął ci ten dziecięcy
tłuszczyk o jesteś nieco mniej pryszczata – tym razem to on wystawił język w jej stronę, na co
ona odpowiedziała mu szturchnięciem w ramię. - Ej, młoda, nie
zapominaj, że rozmawiasz właśnie z najniebezpieczniejszym
człowiekiem w calutkim Paryżu.
- Powinieneś mi za to
podziękować, przecież to po moim wyjeździe mogłeś przejąć
ten tytuł – dźgnęła go palcem w wielki brzuch. - Chyba już tu
o mnie zapomniano, skoro nawet takie chucherko chciało się do mnie
dobrać.
- No coś ty, teraz,
po twoim zniknięciu, jesteś znana jeszcze bardziej. Niejeden
człowiek chciałby cię dopaść, malutka – westchnął. -
No ale, nie psujmy atmosfery! Czemu się tu zjawiasz? Wiesz, że to
niebezpieczne. Chociaż, jak udało mi się zauważyć – tu
wskazał na mężczyznę, wciąż kulącego się z bólu na ulicy –
nie wyszłaś z wprawy.
- Takich rzeczy się
nie zapomina, Kylie! - oznajmiła radośnie, po czym oboje się
zaśmiali.
- Szczególnie, jak
się ma tak wspaniałego nauczyciela – mężczyzna dumnie wypiął
pierś, na co Darcy prychnęła i przewróciła oczami. - Do rzeczy.
Czego ci potrzeba, malutka? Towaru, broni?
- Namiaru. Muszę
znaleźć Jake'a.
Zemsta jest jedną z odmian lamentu. ~Anonim
- Tego Jake'a? - Kyle
spytał zaskoczony, jednocześnie przybierając zatroskany wyraz
twarzy, gdy dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową. - Jake ma
wielu ludzi za sobą, malutka. Nie warto być jego wrogiem.
- Zabił mi kuzynkę,
Kylie. Mam głęboko w dupie jego ludzi. Ich też pozabijam, jeżeli
będzie taka potrzeba. Nie boję się go. Obiecałam sobie, że
kiedyś się na nim za to zemszczę. Minęły już dwa lata, a ja
mam wystarczająco dużo siły i wytrwałości, żeby go znaleźć.
I zrobić z nim to, co on zrobił z Eleanor – powiedziała
poważnym tonem, a mężczyzna zmarszczył czoło. Darcy wiedziała,
że Kyle doskonale wie, gdzie znajduje się osoba, którą
dziewczyna chce znaleźć, on od zawsze znał położenie każdego
ze swoich wrogów. Był najbardziej kontaktowym człowiekiem,
którego Darcy poznała. Miał swoich sojuszników w każdym zakątku
świata, nawet w „armii” Jake'a. Wystarczy, żeby pstryknął, a
banda umięśnionych kretynów, gotowych do popełniania kolejnych
okrutnych zbrodni, zjawia się w pięć sekund z najlepszą bronią.
Zabawne, że zaledwie kilka lat temu bał się Darcy jak nikogo
innego. To właśnie Jake'owi zawdzięcza ich przyjaźń, gdyby nie
on, nadal żyliby ze sobą w nienawiści. Kyle był dla niej jak
najlepszy tata na świecie, traktował ją jak własną córkę,
troszczył się o nią bardziej niż jej prawdziwy ojciec, a Darcy
kochała tego wielkiego mężczyznę i nie miała pojęcia, jak
poradziłaby sobie w tym okrutnym świecie bez niego.
Najważniejsze jest, by żyć dla powrotu. ~Antoine de Saint-Exupéry
- Wiem o tym, co stało
się z twoją kuzynką, malutka – powiedział na jednym wydechu
Kyle, a dziewczyna spojrzała na niego zdziwionymi oczami. - Był tu
kilkanaście dni temu, chwalił się wszystkim, że zabił jedyną
osobę, którą wielka, niezniszczalna Darcy Blake kochała. Na
szczęście nie zabawił tutaj długo, bo każdy znający sytuację w Paryżu wie kim
jesteś i jak wpływowych masz znajomych, więc nikt nie ośmielił
się powiedzieć złego słowa na ciebie. No i mają szczęście, bo
inaczej powystrzelałbym ich – uśmiechnął się pokrzepiająco,
a Darcy zrobiło się ciepło na sercu. Tak, Kyle był człowiekiem,
który zawsze stawał za nią murem, bez względu na to, co
powiedzieliby inni.
- Gdzie on jest?
- Ciągle siedzi w
Londynie. Teraz, po tym co nam powiedział, chyba boi się jechać
gdziekolwiek indziej, żeby nie zostać zabitym, a tam ma największy
szereg ludzi, którzy są ciągle gotowi do walki, pamiętaj o tym,
malutka, proszę. Nie rób nic głupiego – przyciągnął ją do
siebie, a ta natychmiast odwzajemniła uścisk.
- Nie martw się,
wszystko będzie ze mną w porządku. Nie musisz się bać.
Widzimy się za kilka miesięcy, okej? - zapytała ze łzami w
oczach. Właśnie opuszczała kolejną osobę, którą kochała.
- Trzymam cię za
słowo. A jak nie, to chciałbym chociaż być zaproszonym na
pogrzeb – mrugnął do niej, na co wystawiła mu język. - Mogę
ci dać paru ludzi, będziesz bezpieczniejsza.
- Nie trzeba. Dziękuję
ci. Kocham cię, tatusiu.
- Ja ciebie też,
malutka.
Bo dziś jest dzień, który coś zamyka,
z kimś trzeba się rozstać, coś opuścić trzeba.
I choć serce krzyczeć każe - milczeć trzeba.
***
Hej dziewczyny!
Takim oto słodkim akcentem rozpoczynamy drugą część tasiemca. :p Nie wierzę, że komuś chce się to jeszcze czytać, naprawdę. Ale cóż, fajnie, że jesteście. :D Dla Was nawet wyrobiłam się z napisaniem rozdziału i dodaję go równo tydzień po tamtym. :p Padam na twarz, więc przepraszam za jakiekolwiek błędy. Niby sprawdzałam, no ale jak to ja, pewnie coś mi umknęło. Chyba tylko raz udało mi się napisać słowo "mężczyzna" poprawnie (nawet teraz, pisząc to, zrobiłam błąd). Był "męzyczyzna", "mężkyzna" i Bóg wie co jeszcze. No więc, powiedzcie mi jeszcze co sądzicie o narracji trzecioosobowej. Niestety, muszę w takiej pisać, bo inaczej rozdziały będą okropnie słabe. Whatever, nie przynudzam dłużej.
Fajnie by było, jakby pod tym rozdziałem też było tak dużo komentarzy. xx
Evil. xoxo
super rozdział czekam z niecierpliwością na nexta :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział xx
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje opowiadanie, jest naprawdę fajne ;)
Czekam na nn ;)
Zajebisty rozdział. Mi narracja 3-osobowa nie przeszkadza. :3 Ja sama nie umiem pisać w 3-osobowej, jakoś mi nie idze wtedy. :D :D
OdpowiedzUsuńNo to musisz uwierzyć w to, że ja kocham ten blog. Czekam na następny. Błędów to chyba nie znalazłam, nie wiem. Nie zwracam na nie wcale uwag D:
OdpowiedzUsuńDalszej weny życzę. :)
No dobra, to piszę, bo jeszcze na mnie Kyle'a naślesz :c
OdpowiedzUsuńJa to uwielbiam czytać twoje blogi są boskie < 3 czekam na następny ; D
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że "otworzyłaś drugą księgę". Pierwszy rozdział za nami. No narazie nic szczególnego się nie dzieje, ale na pewno coś się zaraz dziać zacznie.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać co będzie się działo w drugiej część tego opowiadana :) kiedy next ? :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńKocham cię normalnie kocham zajebisty rozdział pisz dalej i wstawiaj jak najszybciej jeszcze raz kochm wera :*
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialny nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńJezus maria <3 Dziewczyno, kocham Cię! Jesteś moim guru normalnie *-* Ty masz taki świetny styl pisania, że po prostu brak mi słów. Rozdział jak zwykle IDEALNY, więc nie potrzebnie przepraszasz za błędy ;* A ta narracja trzecioosobowa może zostać *-* Świetnie się czyta *O* Dobrze, że Darcy spotkała Kyle'a - przynajmniej się uśmiechnęła! :D
OdpowiedzUsuńwww.imaginyy-1d.blogspot.com
Czekam na NN ;* Weenyyy <33333333333333
Ale super, że już wstawiłaś pierwszy rozdział! :)
OdpowiedzUsuńJest świetny i będę czekać na kolejny ;*
idealny rozdział! no cudo! czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńchyba znasz już moje zdanie (zmieniłam nick z LennyBallerina :p ).
OdpowiedzUsuńRozdziały, z tym na czele są coraz lepsze. Tak jak te pierwsze były wstanie zmienić mój nastrój swoją głębokością i użytym słownictwem, tak ten jest kwintesencją piękną tworzonego przez znudzone nastolatki. Zwykle przez takie właśnie dziewczyny tworzone są najpiękniejsze FF. Takie jak ten. Osobieście nie znam Twoich motywów tworzenia, ale czy to ważne? Skoro z pod Twych dłoni wychodzi coś tak złożenie dobrego i potrafiącego poruszyć człowieka, to tylko nam to kochać. Nie wiem, czy znasz piosenkę Beyonce "Save the hero". Właśnie leci mi nas uchem i mam wrażenie, że pięknie opisuje Twoje opowiadanie. Może to tylko moje zdanie, ale w jakimś stopnie czuję, że to prawda. Jak będziesz miała chwilę zachęcam do posłuchania, czy tylko przejrzenia tekstu (zakładając, że go nie znasz) i samej się przekonać.
Liczę, że następny rozdział pojawi się niebawem, ale nie popędzam, bo naprawdę ciężko napisać coś tak dobrego, więc jeśli będzie trzeba czekać- poczekamy!
Dla Ciebie wszystko i sorry, że tak przynudzam
Słodko w porzyg *rzygu rzygu*
L.
Dżisas! :D Czy coś ? :D Eee nieważne xD
OdpowiedzUsuńBoskooo! <3
Nic dodać, nic ująć ;D
Teraz pozostało mi tylko czekać na NN z wielką niecierpliwością! ;***
.Kamila. <333
Cudnie. Gdy zobaczyłam, że wstawiłaś nowy rozdział dostałam takiego zacieszu, jakbym co najmniej zobaczyła fontannę z czekoladą. Wiem, że to co piszę, nie ma sensu, ale naczytałam się Potter'a i takie są tego skutki.
OdpowiedzUsuńPrzychodząc do sedna, czyli do rozdziału, przyznaję, że mnie zaskoczyłaś.Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego. Jako, że aktualnie mam w głowie kompletną pustkę, powiem tylko, że jesteś niesamowita.
Teraz zostaje mi tylko czekanie na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Lo.
wspaniaały ♥
OdpowiedzUsuńkissed llaa ;*
wait for next ;]
Słuchaj, właśnie skończyłam czytać. Od prologu I cz do tego rozdziału. Przy większości rozdziałów ryczałam jak bóbr, a już teksty Harry'ego od momentu "trudno mi pogodzić się z potrzebą chronienia Ciebie" to rozwalają mnie na łopatki.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita, dobór muzyki - trafiłaś w kawałki które mnie przeszywają do samej duszy.
Modlę się tylko o to, żeby jednak wyszło jej z Harrym. To by było piękne ukoronowanie takiej miłości pełnej blizn po przeżytym cierpieniu.
kocham to.
why-dont-they-stay-young.blogspot.com/ zapraszam na epilog x
OdpowiedzUsuńJeden komentarz więcej ^^
OdpowiedzUsuńUuuuu Darcy idzie sie zemscic i bardzo dobrze. Dobra spadam czytc nowy rozdzial bo jestem ciekawa jak sie rozwinie dalej sprawa Jakiem.
OdpowiedzUsuńKlaudiaaa^^