"Otwórz oczy, wstań i powiedz, że to tylko głupi żart."
1
września.
W
domu panowała naprawdę okropna atmosfera. Wszyscy milczeli, całymi
dniami przesiadywali w swoich pokojach, w nocy nie spali, co
potwierdzały głośne szlochy, na które w pewnym momencie
przestałam zwracać uwagę. Tylko ja funkcjonowałam na tyle dobrze,
by jeść, pić i przebywać na świeżym powietrzu.
To
było dziwne. Okropnie dziwne. Ale, szczerze mówiąc, jej śmierć
nie wstrząsnęła mną na tyle mocno, żeby się nią przejmować.
Każdy umrze, prędzej czy później odejdzie z tego świata i
zostanie po nim jedynie wspomnienie, które rozpłynie się jeszcze
szybciej. To normalne, zawsze tak jest.
Mój
ojciec, gdy tylko dowiedział się o wypadku, natychmiast zarzekł
się, że to on zorganizuje pogrzeb. Zadzwonił do mnie i zaczął
nalegać tak mocno, że w którejś chwili miałam dość jego
gadania i po prostu się zgodziłam. Z biegiem czasu uświadomiłam
sobie, że tak będzie lepiej. Chłopcy nie będą przynajmniej
obciążeni dodatkowymi kosztami związanymi z uroczystością.
Wiadomo,
że było mi smutno. Nie jestem aż takim potworem bez uczuć.
Eleanor była wspaniałą dziewczyną, nie zasłużyła na to, co jej
się stało. Zostawiła na tym świecie wiele osób, które ją
kochają. Ja również się do nich zaliczałam, ale moja miłość
nie była aż tak ogromna, żeby przestać normalnie funkcjonować.
Zresztą, teraz, kiedy ona umarła, będę mogła wrócić do
Francji, a z tego powodu szczęście wypełniało mnie całą.
Czasami pojawiało się też małe poczucie winy, bo w sumie była
moją kuzynką, nie powinnam zachowywać się tak, jak się
zachowuję, ale wracałam do domu. Tam będę miała wystarczająco
dużo czasu, żeby nadrobić mój smutek.
Próbowałam,
naprawdę próbowałam rozmawiać z chłopcami, ale moje słowa nie
przynosiły nawet najmniejszego skutku, można by nawet powiedzieć,
że było wręcz przeciwnie. Kiedy tylko wspominałam o Eleanor, w
ich oczach natychmiast pojawiały się łzy, a płakać potrafili
przez kilka bitych godzin.
Wyszło
na to, że naprawdę jestem potworem.
Znów ostrzem twardej mowy ćwiartuję bezmyślnie, w afekcie twą wrażliwość - boleśnie. ~Katarzyna Nosowska
2
września.
- Darcy, do cholery,
spóźnimy się! Chłopcy już dawno są na miejscu! - do moich uszu
dobiegł kolejny krzyk zdenerwowanego ojca, na co tylko przewróciła oczami
i zaczęłam malować rzęsy jeszcze wolniej. Wiedziałam, że bez
niego ksiądz nie może rozpocząć uroczystości, a robienie mu na
złość sprawiało mi ogromną przyjemność. Zapewne zastanawiacie
się, co mój kochany ojczulek robi w tym domu. Może zacznę od
początku.
Rano,
kiedy obudziły mnie nieznośne krzyki, zbiegłam na dół, gdzie
zastałam resztą domowników, którzy biegali po całym domu.
Uwierzcie mi, to naprawdę, naprawdę przezabawny widok, widzieć ich
wszystkich z nieułożonymi włosami, próbujących zawiązać
krawaty, co ani trochę im nie wychodziło.
Kiedy
wreszcie udało mi się wszystko ogarnąć, siłą wygoniłam ich z
domu, pod pretekstem dopilnowania wszystkiego na cmentarzu, gdzie
mieli pochować ciało mojej kuzynki, i sama zaczęłam doprowadzać
się do w miarę używalnego stanu. Jakież było moje zaskoczenie,
gdy po trzydziestu-czterdziestu minutach od ich wyjścia usłyszałam
dzwonek do drzwi, a po ich otworzeniu ukazała mi się rozzłoszczona
twarz tatulka, który od progu zaczął krytykować mój wygląd i
łaskawie mnie uprzedził, że jeżeli nie będę wyglądała
przynajmniej przyzwoicie, uroczystość zostanie odwołana, na co
popukałam się w czoło i poszłam na górę kontynuować malowanie
rzęs.
Zupełnym
przypadkiem pobrudziłam tuszem swój nos, przez co oczywiście
musiałam go wytrzeć, a co za tym idzie, zmyć też część
podkładu znajdującego się na mojej twarzy, co wolno poprawiłam, bo przecież nie mogę
wyjść z domu, nie wyglądając uprzednio „przyzwoicie”. Uśmiech
wpełznął na moją twarz, gdy wyobraziłam sobie ojca gotującego
się ze złości.
To
na pewno będzie cudowny dzień.
Pomijając
jej pogrzeb.
- Boże, dziecko,
dłużej nie mogłaś siedzieć w tej łazience! - wykrzyknął
tata, gdy pojawiłam się na dole.
- Uwierz mi, mogłam.
- uśmiechnęłam się kpiąco i minęłam go, by po chwili wyjść
z domu i znaleźć się w jego sportowym aucie.
- Jeżeli się
spóźnimy, przestanę przesyłać ci pieniądze, obiecuję ci to.
- Twoje pieniążki
mam głęboko w dupie, tatku. - i reszta podróży minęła nam na
bardzo nudnej kłótni.
Jedynym miejscem familijnej zgody bywa zazwyczaj grób rodzinny. ~Karol Dusza
W
kościele było naprawdę dużo ludzi. Na ani jednej ławce nie
znajdował się nawet centymetr wolnego miejsca, wszyscy siedzieliśmy
niesamowicie ściśnięci, przez co oddychanie stało się czynnością
wyjątkowo trudną. Na szczęście, ksiądz uwinął się z mszą całkiem szybko, przez co, po czterdziestu minutach, mogliśmy podejść
do jej trumny by się pożegnać. To miały być nasze ostatnie
słowa skierowane do niej.
Kiedy
wszyscy goście znajdowali się już na zewnątrz, a przy trumnie stał tylko
Louis, któremu trudno było oderwać się od ukochanej, podeszłam
do niego i położyłam mu rękę na ramieniu. To miał być taki...
gest pocieszający. Ten tylko spojrzał na mnie swoimi dużymi,
niebieskimi oczami i przylgnął do mnie, wtapiając nos w moje włosy
i szlochając cicho.
Uspokoił
się po naprawdę niedługim czasie i odszedł, dziękując mi cicho,
na co tylko się uśmiechnęłam.
- Szkoda, że tak się
stało, El. - szepnęłam, gdy zobaczyłam jej blade ciało leżące
w trumnie. - Zostawiłaś tyle osób, które cię kochają. Lou nie
poradzi sobie bez ciebie... - zamknęłam oczy, przypominając sobie
wszystkie wspaniałe chwile, które razem przeżyłyśmy. - Boże,
El, nie możesz odejść... - jęknęłam. - El, proszę, otwórz
oczy, wstań i powiedz, że to tylko głupi żart... El, do cholery,
proszę! - zaszlochałam i upadłam na kolana. - Nie odchodź, El. -
szepnęłam. - Tylko ty mnie kochałaś na tym świecie.
Śmierć ma w sobie coś takiego, że w każdym wzbudza wrażliwość. ~Carlos Ruíz Zafón
W
miejscu, gdzie za chwilę miała się znaleźć trumna Eleanor był
ogromny rów, wokół którego zebrali się wszyscy goście. Stałam
z tyłu, gdzie znajdowali się również chłopcy. Ojciec też chciał do nas dołączyć, ale gdy tylko go zobaczyłam, zmieniłam
swoje miejsce uciekając od niego, co natychmiast zrozumiał jako
znak, żeby nie zbliżał się do mnie.
Ksiądz
wygłosił krótką, wzruszającą mowę, z której, szczerze mówiąc,
nie dotarło do mnie żadne słowo. Gapiłam się jedynie na
mahoniową trumnę, uświadamiając sobie, że Eleanor, która w niej
leży, zginęła. Naprawdę zginęła.
I
dopiero teraz, na pogrzebie, wśród tłumu ludzi, ten fakt uderzył
we mnie z siłą rozpędzonej ciężarówki. Moja kuzynka, którą
tak mocno kochałam, której zawdzięczałam wszystko, ona po prostu
umarła. Już jej nie ma.
Do
rowu, w którym miała być pochowana moja kuzynka, ludzie wrzucali
teraz czerwone róże, które ktoś wręczył im pare chwil temu.
Przykrywały teraz zakopywaną już trumnę.
Ona
już nie wróci.
Nie
ma jej.
- Nie! - ryknęłam. -
Nie możecie jej zakopać, nie możecie! Nie pozwalam, do cholery!
Ona zaraz stąd wyjdzie, zobaczycie! Ona nie umarła, nie mogła
umrzeć! - łzy lały się z moich oczu. - Proszę was, nie
zakopujcie jej, błagam! - upadłam na kolana szlochając, a chwilę
potem znowu poczułam ciepłe, bezpieczne ramiona oplatające moje
ciało.
Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu... Umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się własne życie. ~Paulo Coelho
Na
moich barkach znajdowała się marynarka, przez którą choć trochę
przestałam się trząść. Przekroczyliśmy próg domu, w którym
bez niej wydawało być się tak cicho... Tak cicho.
Harry
posadził mnie na kanapie, a zaraz potem do rąk dostałam kubek
gorącej herbaty. Czułam się pusta, jakby wyrwano ze mnie cząstkę
duszy. Było mi źle, cholernie źle, chciałam jakoś odreagować.
- Masz, przyniosłem
koc. - powiedział loczek, a zaraz potem narzucił na mnie wcześniej
wspomniany koc, który natychmiast z siebie zrzuciłam. - Darcy,
proszę, przestań... Znowu będziesz zachowywać się tak, jak na
początku? - westchnął. - Rozumiem, że możesz być
wstrząśnięta...
- Ty nic nie
rozumiesz, do cholery! Nic! Nawet nie próbuj zrozumieć! -
krzyknęłam, a z moich oczu poleciały łzy. - Sam przez tyle czasu
zachowywałeś się jak dziecko, więc teraz nie każ mi się
uspokajać!
- Wyobraź sobie, że
my też przeżywamy to równie mocno jak ty, Darcy. - powiedział
spokojnie, choć w jego głosie można było usłyszeć nutkę
złości.
- Gówno prawda! Ty
nie rozumiesz, jak to jest nie mieć żadnej osoby, która by cię
wspierała, i której by na tobie zależało, do cholery! Masz
czwórkę przyjaciół, którzy skoczyliby za tobą w ogień! -
krzyknęłam rozżalona.
- A ty masz mnie. -
odrzekł spokojnie, a moje oczy natychmiast się powiększyły.
- Słucham? -
szepnęłam totalnie osłupiała. - Możesz jaśniej?
- Kocham cię, Darcy.
Aby znaleźć miłość, nie pukaj do każdych drzwi. Gdy przyjdzie twoja godzina, sama wejdzie do twego domu, w twe życie, do twego serca.
~Robert Allen Zimmerman
***
Nie moge uwierzyć, że to przed ostatni rozdział pierwszej części tego opowiadania. Możecie mi to mówić, ale ja i tak nie uwierzę, kurde. Ale szybko to minęło. No przynajmniej dla mnie.
Mam nadzieję, że rozdział jest znośny.
No dobra, mam cholerną nadzieję, że jesteście zachwycone...
Początek jest chujowy, ale potem nawet mi się podoba. Zresztą, same oceńcie.
Pare słów dotyczących tego, ile czasu minęło od dodania poprzedniego rozdziału. Naprawdę się zdenerwowałam, kiedy przeczytałam komentarz od anonsa pod ostatnim rozdziałem, w którym wyraził zwoje oburzenie, że musicie czekać prawie miesiąc. Otóż, niektóre z Was muszą zrozumieć, że, tu Was zaskoczę, też mam swoje prywatne sprawy i pisanie do mnie z zapytaniem o kolejny rozdział, na pewno pracy nie przyspieszy, wręcz przeciwnie, bo kiedy zabieram się za pisanie i nagle przychodzi do mnie taka wiadomość, automatycznie moje chęci maleją i chuj z tego wychodzi. :) Wybaczcie moją wrogość, ale szlag mnie trafia, jak tylko o tym pomyślę. Już będę miła, obiecuję! :3
I najważniejsza kwestia.
Czy macie ochotę, żebym założyła aska, na którym będziecie mogły zadawać pytania i mnie, i bohaterom opowiadania?
To pilna sprawa, także proszę o informację.
No, także do napisania. <3
Lofki, kiski. :*
Evil. xx
edit.:
OKEJ, POD TYM LINKIEM MOŻECIE ZADAWAĆ PYTANIA DO MNIE I BOHATERÓW: http://ask.fm/evil3237
edit.:
OKEJ, POD TYM LINKIEM MOŻECIE ZADAWAĆ PYTANIA DO MNIE I BOHATERÓW: http://ask.fm/evil3237
O stara, rozkurwilas mnie. Tyle na temat.
OdpowiedzUsuń> Lenny Ballerina <
Pozderki dupo
L.
Hahaha! xD JEBŁAM xDDDDDD
UsuńO matko! Końcówka mnie kompletnie zaskoczyła. Świetnie zakończyłaś pierwszą część opowiadania. Jesteś boska, uwielbiam cię :* Co do ask'a, tak, załóż go. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńBoże... Po prostu się rozpłakałam. Rycze jak dziecko. Co ty ze mną robisz, dziewczyno? Ale rozdział świetny. A co to aska, jasne załóż. ; )
OdpowiedzUsuńKooocham Cię.
załóż aska plose !!!!!!!
OdpowiedzUsuńco do rozdziału cud miód i malina( czyli jak zawsze )
dodaj szybciej rozdział :)
czekam na następny :)
RYCZĘ JAK MAŁE DZIECKO, GDY KTOŚ ZABIERZE MI ZABAWKĘ. Kochana emocje jakie włożyłaś w wypowiedzi Darcy wstrząsnęły mną. Ryczę jak niemowlak. Końcówka - matko szok!
OdpowiedzUsuńwspaniały ♥
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO !
czekam nn ;)
Całujee LOLaa ;*
Zajebisty. :3
OdpowiedzUsuńKocham to <333.
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie wylałam chyba z wiadro łez. Czegoś ją uśmierciła ? :/
Genialny rozdział tak po za tym :D
Na samym początku w jakimś małym stopniu zdenerwowało mnie podejście Darcy.. w końcu to jej kuzynka, a teraz.. Nie wiem co o ty wszystkim myśleć.
OdpowiedzUsuńKiedy był pogrzeb, dopiero wtedy pokazała swoje prawdziwe uczucia, a w takich chwilach potrzebna jest osoba, która wesprze i pomoże. Taką osobą jest dla niej Harry. Miałam łzy w oczach kiedy czytałam końcówkę. On powiedział, że ją kocha... A ona? Właśnie. Co ona do niego czuje?
Nie przejmuj się tamtym komentarzem. Rób to co kochasz, a jeśli naprawdę ktoś uwielbia Twoją twórczość to poczeka i nawet dwa miesiąca :) Oczywiście, lepiej tego z nami nie próbuj, bo nie wytrzymamy xd
A co do tego ask'a to... myślę, że to jest naprawdę bardzo dobry pomysł. :)
Przed ostatni rozdział pierwszej części... Też nie wierzę.
Kocham Cię! <3
;oooooooo awwwwwwwwwww <3 miazga . Przepraszam - Livia :)
OdpowiedzUsuńNARESZCIE! O MAAAN .. Ile ja na to czekałam! ;-; Ale w końcu się doczekałam! <33 Mam nadzieję, że teraz Darcy nie zjebie tego i nie spławi Harry'ego ;-; Błagam! <33 To tylko dwa słowa! Co jej szkodzi ? ;__; Niech to powie i już! ;-; Wtedy to się chyba poryczę ze szczęścia <3 Darcy, błagam .. Nie spieprz tego!
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <3333333333333
Aaaaa ryczę ;c Masz zajebisty talent dziewczyno.!! <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaa świetnie jak zawsze!!!!OLA:P
OdpowiedzUsuńTy naprawdę chcesz, bym oceniła Twojego bloga? Przecież to co robisz, jest genialne! Niczego Twojemu blogowi nie brakuje! Jesteś nawet na liście u Mai. Ja się z Tobą nawet nie równam! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na aska, tam napisałam więcej :)
UsuńNadrabiałam wszystko! Każde słowo. I jestem szczerze zachwycona. Uwielbiam to opowiadanie w każdym calu. Jest idealne. Nie wiem jak mam jeszcze wyrazić to co czuje. A ostatnie zdanie Harrego zawaliło mnie z nóg. Jestem teraz na jakimś cholernym zadupiu, i przeżywam najgorsze chwilę mojego i tak nudnego życia. Moi rodzice nazywają to wakacjami. I powiem Ci, że jesteś dla mnie najlepszą atrakcją. Mam też książki, ale i tak wolę to co piszesz ty. Żałuję tylko, że przeczytałam to wszystko tak szybko... Kochanie jesteś niesamowita! Czekam na następny rozdzial :) Ja też nie wierze, że tak szybko przeczytałam pierwsza część i ogromnie nad tym ubolewam.
OdpowiedzUsuńKaja z ask'a <3
Jak zawsze... Swietny. kochana nie przejmuj się tymi którzy pytają się kiedy następny każdy ma życie prywatne. przynajmniej czekanie uczy być człowiekiem cierpliwym :D kocham <3
OdpowiedzUsuńpoprostu genialny:*
OdpowiedzUsuńDziękuję ci boże! Wreszcie jakoś przyzwoicie napisane opowiadanie! Interpunkcja, akapity, gramatyka, zdania i opisy! Kocham cię! Oczywiście, nie twierdzę, że te, które czytam są kijowe, czy coś, ale marnie im idzie z poprawnym pisaniem xD
OdpowiedzUsuńWpadłam pierwszy raz na twojego bloga i kolejne opowiadanie, gdzie trzeba zaliczyć poprzednie rodziały :D ale co tam, i tak grzeje dupę w domu, nudząc się, więc mam co czytać, nie? ;)
Więc nie ogarniam o co w ogóle chodzi, ale wczułam się w ból Darcy, bo osobiście lubię Elkę. Dobrze, że to tylko opowiadanie... uff!
No i to wyznanie. <3 Na pewno dodało Darcy otuchy...albo i nie. xd
No cóż, czekam na kolejny rozdział :D I wiem, że będzie równie zaczepisty co ten :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny, Kiyomi
http://too-many--feelings.blogspot.com/
OMG to jest cudowne !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńsuperowy wpis:) umiesz pisać:) obserwujemy?
OdpowiedzUsuńhttp://nastolatkatoja.blogspot.com/
ojejjujujujuju ! <3 kocham ten rozdział ! <3 jest cudowny ! Harry ją kocha choć ja od początku wiedziałam , że tak będzie , bo w końcu "kto się lubi, ten się czubi " ;-) szybko dodawaj następny , już nie mogę się doczekać ! <3 <3 <3 Pozdrawiam , Kaśka . xoxo <3
OdpowiedzUsuńBrak mi słów ( oczywiście w dobrym znaczeniu) rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńHej! Nie wiem, czy mnie pamiętasz, ale tak czy inaczej zapraszam na mój nowy blog www.when-i-was-your-man.blogspot.com . Po 10-miesięcznej przerwie postanowiłam powrócić i mam ogromną nadzieję, że zdecydujesz się zajrzeć i przeczytać moje nowe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Świetny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńhttp://born-to-live-live-to-die.blogspot.com/
końcówka rozdziału..<3
OdpowiedzUsuńJa pier***ę... Mówiąc, że tamte rozdziały były nijakie, to tylko porównując z tym, który rozłożył mnie na łopatki. Pogrzeb Eleonor. A jednak umarła... Chciałabym mieć rację. Była taką pozytywną bohaterką. Jeszcze to wyznanie Harry'ego. Rozwaliłaś system, bo po prostu gały mi wyszły na wierzch. Wiem, że to było do przewidzenia (patrz mój pierwszy koment pod 1 rozdziałem), ale jednak jest szok.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że umiesz kończyć rozdział w takich momentach, że lepiej by się nie dało.
Mój oficjalnie ulubiony rozdział!
Love
G