czwartek, 30 maja 2013

12.

"Zamknęłam oczy, bałam się patrzeć."

28 sierpnia.
Jestem totalnie utalentowana.
Zepsułam przyjaźń, którą moja kuzynka wraz z tymi pięcioma chłopakami budowała przez lata. I gdyby nie to, że teraz nie jestem sobą, cieszyłabym się, że ludzie nareszcie mogą zasmakować tego, jak czułam się jako wyśmiewana i nielubiana czternastolatka, bo kiedyś zależało mi tylko na tym. Nie obchodzili mnie ludzie, nie robiły na mnie wrażenia ich łzy czy kłótnie.
Zachowywałam się, jakbym nie miała duszy.
A najgorsze jest to, że tak naprawdę nigdy mi to nie przeszkadzało.
I gdybym mogła cofnąć czas, starałabym się przynajmniej trochę opanować. Teraz, gdy w nocy leżę w łóżku z otwartymi oczami i wpatruję się w sufit, próbując dostrzec jego biel, w głowie słyszę żałosny szloch i krzyk. A, gdy zamykam oczy, mój mózg wytwarza setki obrazów zapłakanych twarzy osób, które znam. Ale czasu nie cofnę, nawet, gdybym nie wiem jak bardzo tego chciała. Tak więc próbuję się zmienić, ale za każdym razem, kiedy chcę powiedzieć coś miłego, coś ściska moje serce i to sprawia, że gryzę się w język.
Dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że to uczucie to strach.
A trudno mi było dopuścić do siebie myśl o jakimkolwiek strachu, bo ja nigdy się nie bałam. Nie znałam definicji tego słowa. Zawsze czułam tylko czystą nienawiść. Od paru lat nie siedziało we mnie nic innego. A teraz, gdy przeprowadziłam się do Eleanor, wszystko zaczęło się zmieniać i ja nie do końca potrafiłam się do tego przyzwyczaić.
Naprawdę nie chciałam krzywdzić żadnego z moich współlokatorów, ale gdziekolwiek pojawiała się moja osoba, tam jednocześnie były kłótnie, wyzwiska i przekleństwa, co prowadziło do łez i tygodni milczenia, a w niektórych osobach rozżarzał się ognień nienawiści.


Jest na świecie ta­ki rodzaj smut­ku, które­go nie można wy­razić łza­mi. Nie można go ni­komu wytłumaczyć. Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu, osiada cias­no na dnie ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy. ~Haruki Murakami

W czasie bezsennych nocy można dojść do naprawdę wielu wniosków.
Przekonałam się o tym niedawno, kiedy to bałam się zasnąć, a moją głowę zaprzątały zupełnie absurdalne myśli i postanowiłam zacząć zastanawiać się nad czymś zupełnie innym.
Może byłam za ostra. Jestem wybuchowa i rozkapryszona, nie pozwalam ludziom mieć o mnie zdania innego niż „pyskata suka” i nie dopuszczam do siebie myśli, że ktoś może się o mnie troszczyć.
Ale jednak tak jest. Nie wiem, dlaczego ten chłopak jest taki naiwny i wierzy, że przez jego osobę się zmienię.
Ale nie wiem też, dlaczego to właśnie następuje.
Jestem totalną idiotką, która nie dotrzymuje obietnic danych samej sobie. Staczam się na dno, bo pozwalam jednemu, wysokiemu chłopakowi, który miewa często gorsze dni, troszczyć się o mnie. I, szczerze mówiąc, przeszkadzałoby mi bardziej, gdyby tego nie robił.
Obudziło się we mnie dziwne uczucie, którego za cholerę nie mogę nazwać. Nie potrafię nawet ułożyć odpowiedniej definicji. Jedyne co wiem, to to, że nigdy wcześniej nie czułam czegoś tak dziwnego i... wyjątkowego. Tak, to dobre słowo.
Zdecydowanie staczam się na dno.
Ba. Ja już go dotykam.


Zaw­sze trze­ba po­dej­mo­wać ry­zyko. Tyl­ko wte­dy uda nam się pojąć, jak wiel­kim cu­dem jest życie, gdy będziemy go­towi przyjąć nies­podzian­ki, ja­kie niesie nam los. ~Paulo Coelho


29 sierpnia.
Obudziłam się jakoś koło jedenastej i pierwsze pragnienie, które do mnie dotarło to głód. Okropny, niezaspokojony głód, który rósł w moim brzuchu z każdym oddechem. A gdy zaczęłam mniej-więcej kontaktować, doszło do mnie, że jest ciemno.
Sięgnęłam po komórkę, która leżała na drugim końcu łóżka i odblokowałam ją, by spojrzeć na zegar. W pierwszych sekundach światło zupełnie mnie oślepiło, a w kilku następnych uświadomiłam sobie, że jest trzecia nad ranem i, że mieszka ze mną pięciu chłopaków, którzy byliby w stanie zjeść nawet światło w lodówce, ale nie są chętni do chodzenia do sklepów spożywczych po to, aby nie musieć tego robić.
 Zeszłam na dół i kierowałam się w stronę drzwi z zamkniętymi oczyma, bo drogę znałam już na pamięć, ze względu na codzienne używanie jej, i zupełnie przypadkiem wpadłam na któregoś z chłopaków.
- Rany boskie, czy ty nie umiesz chodzi? - warknął na mnie, a ja otworzyłam oczy i nimi wywróciłam.
- To ty miałeś powieki w górze, mogłeś mnie wyminąć, geniuszu. - oznajmiłam niezbyt grzecznie, przeszłam obok niego jednocześnie szturchając go swoim ramieniem i schyliłam się, aby założyć moje stare, zniszczone, czerwone trampki.
      - Możesz mi łaskawie powiedzieć, gdzie wybierasz się o trzeciej nad ranem? - zapytał, ręce trzymając na biodrach i wpatrując się we mnie chłodnym wzrokiem. - Czyżbyś znowu chciała powtórzyć tamtą sytuację? - warknął, a ja prychnęłam.


Można oczy zam­knąć na rzeczy­wis­tość, ale nie na wspomnienia. ~Stanisław Jerzy Lec


- Nie waż się wspominać o tym nigdy więcej. Mam już wystarczająco dużo problemów. Przez ciebie. - fuknęła i wyszłam z domu, głośno trzaskając drzwiami. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że jest wcześnie i pozostali domownicy prawdopodobnie śpią, jak na normalnych ludzi przystało, a smutek ścisnął mnie za serce. Znowu dałam się ponieść emocjom i nienawiści, którą starałam się schować tak głęboko, jak się dało.
Szłam właśnie ciemnymi, nieoświetlonymi uliczkami, szukając jakiegokolwiek całodobowego sklepu w tej okolicy, co w tamtej chwili wydawało mi się zupełnie niemożliwe do wykonania.
- Prędzej się zgubie, niż gdzieś dojdę. - burknęłam do siebie pod nosem i w tej samej chwili usłyszałam gardłowy śmiech, który znałam aż za dobrze. Po moim ciele przeszło miliony ciar.
- Oj Darcy, Darcy, skąd u ciebie ten brak wiary w siebie? - zaczął. - Widzę, że wiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania. - podszedł do mnie, a ja poczułam wyjątkowo odpychającą woń dymu papierosowego i alkoholu. - Już nie jesteś niegrzeczną dziewczynką, która zrobi wszystko, by tylko zajść za skórę ojcu? - znowu się zaśmiał, a ja starałam się opracować najlepszą drogę ucieczki. - Nie sądziłem, że to kiedykolwiek nastąpi. Jestem z ciebie dumny, Blake, naprawdę. Wydoroślałaś, wypiękniałaś. Chociaż ty zawsze byłaś...

Tak to już jest, że ko­biety złoszczą się, de­ner­wują lub są roz­cza­rowa­ne mężczyz­na­mi z te­go czy in­ne­go po­wodu. To nieu­chron­ne. ~Jonathan Carroll

- Zamknij się, Jake. - przerwałam mu stanowczo, najbardziej chłodnym i nieprzyjemnym tonem na jaki było mnie wtedy stać. Nie mogłam mu pokazać, że tak naprawdę cała trzęsę się ze strachu.
- Nie mam żadnych zobowiązań w stosunku do ciebie i możesz zostawić mnie w spokoju. - oznajmiłam, a chwilę potem poczułam umięśnioną rękę, którą zarzucił na moje plecy. - To nie była prośba. - próbowałam się wyrwać, ale doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie mam z nim szans. Nawet malutkich.
Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Uniósł mój podbródek, a ja kolejny raz poczułam silną woń papierosów i alkoholu.  
- Och Darcy, kiedyś było nam tak dobrze, pamiętasz? - wycharkał, a ja zaczęłam się trząść. - I tobie, i mnie. Oboje czuliśmy się usatysfakcjonowani. Nie możemy wrócić do tych czasów, choć na jedną noc? A właściwie ranek? Spójrz, w tamtej uliczce nie ma żywej duszy. Zresztą, tu nigdzie nie ma. - szeptał, przesuwając wargami po moim policzku. Zacisnęłam powieki, żeby tylko nie widzieć jego podłych oczu, które teraz wpatrywały się w moje.

Byłoby szczęściem móc uszy i inne zmysły zamykać jak oczy. ~George Christoph Lichtenberg

- Nie. - odezwałam się, a on, wykorzystując chwilę, w której otworzyłam usta, zaczął mnie całować, wpychając swój język pomiędzy moje wargi. Zacisnęłam zęby i próbowałam się wyrwać, ale moje starania nie przynosiły nawet najmniejszych efektów.  
Nagle, zupełnie nie wiem jakim cudem, Jake wylądował na chodniku.
I potem wszystko działo się w zaskakująco szybkim tempie.
Słyszałam swoje własne krzyki, widziałam szarpaninę, krew była dosłownie wszędzie. Przed oczami co jakiś czas migały mi loki, a gdy głowa, na której urosły, niebezpiecznie odchylała się do tyłu, łzy leciały mi z oczu. Płakałam żałośnie, modląc się o to, żeby ta sytuacja skończyła się jak najszybciej. Tak, modliłam się. Modliłam się, pierwszy raz od kilku lat. Modliłam się, bo mi zależało.
Upadłam na kolana, nadal żałośnie krzycząc i błagając, żeby przestali, że to nic nie da, że to nie ma najmniejszego sensu. Nie słuchali, nadal robili swoje, a ja czułam, jak moje gardło piecze.
Potem to się skończyło. Zamknęłam oczy, bałam się patrzeć.
Pamiętam ramiona, w których czułam się tak bezpiecznie i głos, który szeptał, że wszystko będzie dobrze.


Mów szep­tem, jeśli mówisz o miłości.

~William Shakespeare
***

Po prostu mnie wykończycie. <3

Evil.

21 komentarzy :

  1. Cudowny rozdział kochanie.
    Ale chyba jak każdy.
    Nie mogę doczekać się ciągu dalszego! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecudowny! Juz sie bałam, ze go skonczysz, a wtedy bym sie załamała, bo to moj ulubiony blog o chlopcach, zreszta to generalnie moj ulubiony blog. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. xx Gaby.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny po prostu cudowny rozdział xoxoxo <333.

    OdpowiedzUsuń
  4. Asgjjvdfhjkkhfddghjivfd <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Och love love love < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. JEZUS MARIA! JAK DOBRZE, ŻE GO NAPISAŁAŚ. Serio! Wchodzę sobie na blogger, obczajam kto wrzucił nowe rozdziały. Patrzę sobie "O! nowy Hunger Yupiii!" pózniej jeszcze coś weszŁO i nagle BAM BAM BAM NOWE SZEPTY!!!!! Myślałam, że umrę na miejscu! A jak jeszcze przeczytałam... Nie jestem w stanie określić euforii w której jestem! Ale feta! TY NIGDY NIE ZAWODZISZ!
    wiem, że mój komentarz ma średni sens, ale dupa, cieszę się po pristu
    L,

    OdpowiedzUsuń
  7. Wróciłaś? Będziesz pisać? Awwww, spełniło się moje marzenie! Naprawdę!
    Jessssu, genialny rozdział! Nie mogę się nadziwić Twojego talentu. Oddaj!
    TO. BYŁ. HARRY.
    KIM. JEST. DO. CHOLERY. JAKE?!
    Proszę, dodaj szybko następny.
    Kocham xx

    OdpowiedzUsuń
  8. JA NIE MOGĘ!!! DZIEWCZYNO KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE <3
    Ta sytuacja na chodniku. Bosz no nieźle. A uratował ją HARRY NASZ SUPERMAN :) CZEKAM NA KOLEJNY :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wchodzę sobie spokojnie na blogspot, patrzę w dół, a tu 12. Szept jest najlepszą formą.. I TAKA RADOŚĆ SZYBKO WŁĄCZYŁAM ROZDZIAŁ I CZYTAM. WRÓCIŁAAAAAAAAAŚ <3 Pisz dalej, to jest piękne i nie przestawaj pisać :c
    cieszymy się że wróciłaś <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy rozdział djfhfjjgugjkgmvkgig *.*
    Chcę już dalej ... to jest jak uzależnienie, zaraz to jest UZALEŻNIENIE
    ---G

    OdpowiedzUsuń
  11. Extra ♥

    czekam nn ;)
    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. to... to było cudowne
    tak, to dobre określenie
    cieszę się, że wróciłaś i mogę czytać dzieło tak utalentowanej osoby jak ty
    rozdział niesamowity, a zwłaszcza ostatnie chwile
    Darry/Harcy - ładne połączenie, nieprawdaż?
    mam nadzieję, że wszystko się ułoży

    dobra, jestem słabym komentatorem, dodatkowo ledwo widzę na oczy i jestem przeziębiona

    cudo
    życzę weny
    czekam na next

    i zapraszam do siebie, ponieważ zaczęłam od nowa moją starą historię : heart-attack-lets-just-be-friends.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne... tak strasznie długo czekałam na kolejny rozdział i jest, jest boski *-*

    OdpowiedzUsuń
  14. GENIALNE ! Tak się cholernie cieszę, że wróciłaś, że poprostu brak słów ;* Ja myślałam, że się załamię, kiedy czytałam ostatniego posta ;-; No normalnie ryczałam ;C No ale teraz wszystko jest git <3.

    Czekam na NN ;* Weenyyy <333333333333

    OdpowiedzUsuń
  15. Wrocilas! Boze ja ja tesknilam skrabie ty moje wracasz z takim arcydzielem <3 swietny rozdzial na prawde bardzo tesknilam

    OdpowiedzUsuń
  16. kocham cie za to że piszesz tego bloga ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham to opowiadanie ! <3 Szybko dodawaj nn ! <3 <3 <3 juzsię nie mogę doczekać ! Pozdrawiam . Kaśka. xoxo <3

    OdpowiedzUsuń
  18. O matko, jaki cudowny rozdział. Końcówka...świetna. Już nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  19. O żesz... Po prostu siedzę teraz i z rozdziawioną buzią patrzę się w monitor. Ty to umiesz zszokować... Harry - anioł stróż. Kim jest Jake? Co łączyło go z dziewczyną? Niech zgadnę, dowiem się w kolejnym? :)
    Love,
    G.

    OdpowiedzUsuń