"Zamknęłam oczy, bałam się patrzeć."
28
sierpnia.
Jestem
totalnie utalentowana.
Zepsułam
przyjaźń, którą moja kuzynka wraz z tymi pięcioma chłopakami
budowała przez lata. I gdyby nie to, że teraz nie jestem sobą,
cieszyłabym się, że ludzie nareszcie mogą zasmakować tego, jak
czułam się jako wyśmiewana i nielubiana czternastolatka, bo kiedyś
zależało mi tylko na tym. Nie obchodzili mnie ludzie, nie robiły
na mnie wrażenia ich łzy czy kłótnie.
Zachowywałam
się, jakbym nie miała duszy.
A
najgorsze jest to, że tak naprawdę nigdy mi to nie przeszkadzało.
I
gdybym mogła cofnąć czas, starałabym się przynajmniej trochę
opanować. Teraz, gdy w nocy leżę w łóżku z otwartymi oczami i
wpatruję się w sufit, próbując dostrzec jego biel, w głowie
słyszę żałosny szloch i krzyk. A, gdy zamykam oczy, mój mózg
wytwarza setki obrazów zapłakanych twarzy osób, które znam. Ale
czasu nie cofnę, nawet, gdybym nie wiem jak bardzo tego chciała.
Tak więc próbuję się zmienić, ale za każdym razem, kiedy chcę
powiedzieć coś miłego, coś ściska moje serce i to sprawia, że
gryzę się w język.
Dopiero
niedawno uświadomiłam sobie, że to uczucie to strach.
A
trudno mi było dopuścić do siebie myśl o jakimkolwiek strachu, bo
ja nigdy się nie bałam. Nie znałam definicji tego słowa. Zawsze
czułam tylko czystą nienawiść. Od paru lat nie siedziało we mnie
nic innego. A teraz, gdy przeprowadziłam się do Eleanor, wszystko
zaczęło się zmieniać i ja nie do końca potrafiłam się do tego
przyzwyczaić.
Naprawdę
nie chciałam krzywdzić żadnego z moich współlokatorów, ale
gdziekolwiek pojawiała się moja osoba, tam jednocześnie były
kłótnie, wyzwiska i przekleństwa, co prowadziło do łez i tygodni
milczenia, a w niektórych osobach rozżarzał się ognień
nienawiści.
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy. ~Haruki Murakami
W
czasie bezsennych nocy można dojść do naprawdę wielu wniosków.
Przekonałam
się o tym niedawno, kiedy to bałam się zasnąć, a moją głowę
zaprzątały zupełnie absurdalne myśli i postanowiłam zacząć
zastanawiać się nad czymś zupełnie innym.
Może
byłam za ostra. Jestem wybuchowa i rozkapryszona, nie pozwalam
ludziom mieć o mnie zdania innego niż „pyskata suka” i nie
dopuszczam do siebie myśli, że ktoś może się o mnie troszczyć.
Ale
jednak tak jest. Nie wiem, dlaczego ten chłopak jest taki naiwny i
wierzy, że przez jego osobę się zmienię.
Ale
nie wiem też, dlaczego to właśnie następuje.
Jestem
totalną idiotką, która nie dotrzymuje obietnic danych samej sobie.
Staczam się na dno, bo pozwalam jednemu, wysokiemu chłopakowi,
który miewa często gorsze dni, troszczyć się o mnie. I, szczerze
mówiąc, przeszkadzałoby mi bardziej, gdyby tego nie robił.
Obudziło
się we mnie dziwne uczucie, którego za cholerę nie mogę nazwać.
Nie potrafię nawet ułożyć odpowiedniej definicji. Jedyne co wiem,
to to, że nigdy wcześniej nie czułam czegoś tak dziwnego i...
wyjątkowego. Tak, to dobre słowo.
Zdecydowanie
staczam się na dno.
Ba.
Ja już go dotykam.
Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los. ~Paulo Coelho
29
sierpnia.
Obudziłam
się jakoś koło jedenastej i pierwsze pragnienie, które do mnie
dotarło to głód. Okropny, niezaspokojony głód, który rósł w
moim brzuchu z każdym oddechem. A gdy zaczęłam mniej-więcej
kontaktować, doszło do mnie, że jest ciemno.
Sięgnęłam
po komórkę, która leżała na drugim końcu łóżka i
odblokowałam ją, by spojrzeć na zegar. W pierwszych sekundach
światło zupełnie mnie oślepiło, a w kilku następnych
uświadomiłam sobie, że jest trzecia nad ranem i,
że mieszka ze mną pięciu chłopaków, którzy byliby w stanie
zjeść nawet światło w lodówce, ale nie są chętni do chodzenia
do sklepów spożywczych po to, aby nie musieć tego robić.
Zeszłam
na dół i kierowałam się w stronę drzwi z zamkniętymi oczyma, bo
drogę znałam już na pamięć, ze względu na codzienne używanie
jej, i zupełnie przypadkiem wpadłam na któregoś z chłopaków.
- Rany boskie, czy ty
nie umiesz chodzi? - warknął na mnie, a ja otworzyłam oczy i nimi
wywróciłam.
- To ty miałeś
powieki w górze, mogłeś mnie wyminąć, geniuszu. - oznajmiłam
niezbyt grzecznie, przeszłam obok niego jednocześnie szturchając
go swoim ramieniem i schyliłam się, aby założyć moje stare,
zniszczone, czerwone trampki.
- Możesz mi łaskawie
powiedzieć, gdzie wybierasz się o trzeciej nad ranem? - zapytał,
ręce trzymając na biodrach i wpatrując się we mnie chłodnym
wzrokiem. - Czyżbyś znowu chciała powtórzyć tamtą sytuację? -
warknął, a ja prychnęłam.
Można oczy zamknąć na rzeczywistość, ale nie na wspomnienia. ~Stanisław Jerzy Lec
- Nie waż się
wspominać o tym nigdy więcej. Mam już wystarczająco dużo
problemów. Przez ciebie. - fuknęła i wyszłam z domu, głośno
trzaskając drzwiami. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że
jest wcześnie i pozostali domownicy prawdopodobnie śpią, jak na
normalnych ludzi przystało, a smutek ścisnął mnie za serce.
Znowu dałam się ponieść emocjom i nienawiści, którą starałam
się schować tak głęboko, jak się dało.
Szłam
właśnie ciemnymi, nieoświetlonymi uliczkami, szukając
jakiegokolwiek całodobowego sklepu w tej okolicy, co w tamtej chwili
wydawało mi się zupełnie niemożliwe do wykonania.
- Prędzej się
zgubie, niż gdzieś dojdę. - burknęłam do siebie pod nosem i w
tej samej chwili usłyszałam gardłowy śmiech, który znałam aż
za dobrze. Po moim ciele przeszło miliony ciar.
- Oj Darcy, Darcy,
skąd u ciebie ten brak wiary w siebie? - zaczął. - Widzę, że
wiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania. - podszedł do
mnie, a ja poczułam wyjątkowo odpychającą woń dymu
papierosowego i alkoholu. - Już nie jesteś niegrzeczną
dziewczynką, która zrobi wszystko, by tylko zajść za skórę
ojcu? - znowu się zaśmiał, a ja starałam się opracować
najlepszą drogę ucieczki. - Nie sądziłem, że to kiedykolwiek
nastąpi. Jestem z ciebie dumny, Blake, naprawdę. Wydoroślałaś,
wypiękniałaś. Chociaż ty zawsze byłaś...
Tak to już jest, że kobiety złoszczą się, denerwują lub są rozczarowane mężczyznami z tego czy innego powodu. To nieuchronne. ~Jonathan Carroll
- Zamknij się, Jake.
- przerwałam mu stanowczo, najbardziej chłodnym i nieprzyjemnym
tonem na jaki było mnie wtedy stać. Nie mogłam mu pokazać, że
tak naprawdę cała trzęsę się ze strachu.
- Nie mam żadnych
zobowiązań w stosunku do ciebie i możesz zostawić mnie w
spokoju. - oznajmiłam, a chwilę potem poczułam umięśnioną
rękę, którą zarzucił na moje plecy. - To nie była prośba. -
próbowałam się wyrwać, ale doskonale zdawałam sobie sprawę z
tego, że nie mam z nim szans. Nawet malutkich.
Przyciągnął
mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Uniósł mój
podbródek, a ja kolejny raz poczułam silną woń papierosów i
alkoholu.
-
Och Darcy, kiedyś było nam tak dobrze, pamiętasz? - wycharkał, a
ja zaczęłam się trząść. - I tobie, i mnie. Oboje czuliśmy się
usatysfakcjonowani. Nie możemy wrócić do tych czasów, choć na
jedną noc? A właściwie ranek? Spójrz, w tamtej uliczce nie ma
żywej duszy. Zresztą, tu nigdzie nie ma. - szeptał, przesuwając
wargami po moim policzku. Zacisnęłam powieki, żeby tylko nie
widzieć jego podłych oczu, które teraz wpatrywały się w moje.
Byłoby szczęściem móc uszy i inne zmysły zamykać jak oczy. ~George Christoph Lichtenberg
-
Nie. - odezwałam się, a on, wykorzystując chwilę, w której
otworzyłam usta, zaczął mnie całować, wpychając swój język
pomiędzy moje wargi. Zacisnęłam zęby i próbowałam się wyrwać,
ale moje starania nie przynosiły nawet najmniejszych efektów.
Nagle,
zupełnie nie wiem jakim cudem, Jake wylądował na chodniku.
I
potem wszystko działo się w zaskakująco szybkim tempie.
Słyszałam
swoje własne krzyki, widziałam szarpaninę, krew była dosłownie
wszędzie. Przed oczami co jakiś czas migały mi loki, a gdy głowa,
na której urosły, niebezpiecznie odchylała się do tyłu, łzy
leciały mi z oczu. Płakałam żałośnie, modląc się o to, żeby
ta sytuacja skończyła się jak najszybciej. Tak, modliłam się.
Modliłam się, pierwszy raz od kilku lat. Modliłam się, bo mi
zależało.
Upadłam
na kolana, nadal żałośnie krzycząc i błagając, żeby przestali,
że to nic nie da, że to nie ma najmniejszego sensu. Nie słuchali,
nadal robili swoje, a ja czułam, jak moje gardło piecze.
Potem
to się skończyło. Zamknęłam oczy, bałam się patrzeć.
Pamiętam
ramiona, w których czułam się tak bezpiecznie i głos, który
szeptał, że wszystko będzie dobrze.
Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości.
~William Shakespeare
***
Po prostu mnie wykończycie. <3
Evil.
Cudowny rozdział kochanie.
OdpowiedzUsuńAle chyba jak każdy.
Nie mogę doczekać się ciągu dalszego! ;)
Boski. :3
OdpowiedzUsuńPrzecudowny! Juz sie bałam, ze go skonczysz, a wtedy bym sie załamała, bo to moj ulubiony blog o chlopcach, zreszta to generalnie moj ulubiony blog. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. xx Gaby.
OdpowiedzUsuńŚwietny po prostu cudowny rozdział xoxoxo <333.
OdpowiedzUsuńAsgjjvdfhjkkhfddghjivfd <3
OdpowiedzUsuńOch love love love < 3
OdpowiedzUsuńAwwwwww <3
OdpowiedzUsuńJEZUS MARIA! JAK DOBRZE, ŻE GO NAPISAŁAŚ. Serio! Wchodzę sobie na blogger, obczajam kto wrzucił nowe rozdziały. Patrzę sobie "O! nowy Hunger Yupiii!" pózniej jeszcze coś weszŁO i nagle BAM BAM BAM NOWE SZEPTY!!!!! Myślałam, że umrę na miejscu! A jak jeszcze przeczytałam... Nie jestem w stanie określić euforii w której jestem! Ale feta! TY NIGDY NIE ZAWODZISZ!
OdpowiedzUsuńwiem, że mój komentarz ma średni sens, ale dupa, cieszę się po pristu
L,
Wróciłaś? Będziesz pisać? Awwww, spełniło się moje marzenie! Naprawdę!
OdpowiedzUsuńJessssu, genialny rozdział! Nie mogę się nadziwić Twojego talentu. Oddaj!
TO. BYŁ. HARRY.
KIM. JEST. DO. CHOLERY. JAKE?!
Proszę, dodaj szybko następny.
Kocham xx
JA NIE MOGĘ!!! DZIEWCZYNO KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE <3
OdpowiedzUsuńTa sytuacja na chodniku. Bosz no nieźle. A uratował ją HARRY NASZ SUPERMAN :) CZEKAM NA KOLEJNY :)
Wchodzę sobie spokojnie na blogspot, patrzę w dół, a tu 12. Szept jest najlepszą formą.. I TAKA RADOŚĆ SZYBKO WŁĄCZYŁAM ROZDZIAŁ I CZYTAM. WRÓCIŁAAAAAAAAAŚ <3 Pisz dalej, to jest piękne i nie przestawaj pisać :c
OdpowiedzUsuńcieszymy się że wróciłaś <3
Nowy rozdział djfhfjjgugjkgmvkgig *.*
OdpowiedzUsuńChcę już dalej ... to jest jak uzależnienie, zaraz to jest UZALEŻNIENIE
---G
Extra ♥
OdpowiedzUsuńczekam nn ;)
Całujee Lolaa ;*
to... to było cudowne
OdpowiedzUsuńtak, to dobre określenie
cieszę się, że wróciłaś i mogę czytać dzieło tak utalentowanej osoby jak ty
rozdział niesamowity, a zwłaszcza ostatnie chwile
Darry/Harcy - ładne połączenie, nieprawdaż?
mam nadzieję, że wszystko się ułoży
dobra, jestem słabym komentatorem, dodatkowo ledwo widzę na oczy i jestem przeziębiona
cudo
życzę weny
czekam na next
i zapraszam do siebie, ponieważ zaczęłam od nowa moją starą historię : heart-attack-lets-just-be-friends.blogspot.com/
Cudowne... tak strasznie długo czekałam na kolejny rozdział i jest, jest boski *-*
OdpowiedzUsuńGENIALNE ! Tak się cholernie cieszę, że wróciłaś, że poprostu brak słów ;* Ja myślałam, że się załamię, kiedy czytałam ostatniego posta ;-; No normalnie ryczałam ;C No ale teraz wszystko jest git <3.
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <333333333333
Wrocilas! Boze ja ja tesknilam skrabie ty moje wracasz z takim arcydzielem <3 swietny rozdzial na prawde bardzo tesknilam
OdpowiedzUsuńkocham cie za to że piszesz tego bloga ♥♥♥
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ! <3 Szybko dodawaj nn ! <3 <3 <3 juzsię nie mogę doczekać ! Pozdrawiam . Kaśka. xoxo <3
OdpowiedzUsuńO matko, jaki cudowny rozdział. Końcówka...świetna. Już nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńO żesz... Po prostu siedzę teraz i z rozdziawioną buzią patrzę się w monitor. Ty to umiesz zszokować... Harry - anioł stróż. Kim jest Jake? Co łączyło go z dziewczyną? Niech zgadnę, dowiem się w kolejnym? :)
OdpowiedzUsuńLove,
G.