"Wtedy to Darcy się uśmiechała."
24 grudnia
Kilka
dni temu Londyn przykryła gruba warstwa śniegu, wzbudzając zachwyt wśród jego
mieszkańców. To sprawiło, że święta mogły stać się jeszcze bardziej magiczne.
Ulice zapełniały tłumy radosnych ludzi, uśmiechających się do siebie i składających
sobie życzenia. Nikt się nie kłócił, nikt na nikogo nie krzyczał. Nie było
czasu na złość czy smutek. Nawet na twarzy Darcy czasami pojawiał się lekki
uśmiech.
To
był pierwszy raz odkąd pojawiła się w Londynie, kiedy sama, bez niczyjego
przymusu, wyszła z domu.
Darcy
naprawdę nienawidziła cmentarzy. Kiedy jej mama umarła, ojciec dziewczyny
jeździł tam codziennie, nie pozwalając jej zostać w domu, i płakał nad grobem.
Cmentarze kojarzyły się Darcy ze łzami i smutkiem. I przypominały o osobach, które
wciąż powinny chodzić po Ziemi.
„Eleanor
Calder
16.07.1992
– 30.08.2012r.
Dla
świata byłaś cząstką
dla
nas całym światem”.
Po
policzkach Darcy spłynęła łza. Jedna, samotna łza. Nie chciała płakać. Eleanor
tego nie lubiła, gdy Darcy płakała, stawała nad nią, karciła wzrokiem i mówiła,
że jeżeli dalej będzie to robić, to nigdy więcej się nie niej nie odezwie, bo w
życiu nie ma miejsca na smutek. Darcy wtedy wywracała oczami i przeklinała w
myślach to, że El potrafi być tak dobrą osobą. Teraz oddałaby wszystko, żeby
chociaż przypomnieć sobie jej głos.
Zmarłe dzieci są jak kwitnące kwiaty zerwane w ogrodzie. Bóg wybrał je, aby zdobiły niebiosa.
-
To takie niesprawiedliwe, El. Chciałabym żeby to wszystko okazało się tylko
snem, wiesz? Gdybym mogła, zrobiłabym wszystko, żeby przywrócić ci życie –
szepnęła, pozwalając następnym łzom spłynąć po jej zaróżowionych policzkach. –
Przepraszam cię, tak strasznie cię przepraszam, Eleanor. To wszystko… to moja
wina. To wszystko moja wina.
-
Nie powinnaś być teraz sama, Darcy.
-
A Eleanor powinna być teraz z nami, Lou. Nie wszystko zawsze jest takie, jak byśmy
chcieli, żeby było – nie zdziwiła się, kiedy usłyszała Louisa, ostatnimi dniami
chłopak rzadko bywał w domu, a kiedy Darcy przyjechała na cmentarz i zobaczyła
sprzątnięty, zadbany grób kuzynki, zrozumiała, że to tu chłopak spędzał swój
czas. – To już dwa lata, Louis. Ja już nawet… już nie pamiętam, jak brzmiał jej
głos. Ja… chciałabym, żeby tu była – nie próbowała ukryć łez. Wiedziała, że to
nie ma sensu. Louis wiedział, jak Darcy się czuła. Rozumiał ją.
-
Pamiętasz, jak na początku twojego pobytu próbowaliśmy przekonać cię, żebyś
chciała z nami zostać? – zapytał, na co Darcy kiwnęła głową. – Dzień wcześniej
każdy z nas chciał cię wyrzucić, wiesz? Nie chodziło tylko o wasze kłótnie z
Harrym, ale też o twoje nastawienie do pobytu w Londynie. W sumie to trochę się
baliśmy, że rozniesiesz nasz dom – zaśmiał się. – Eleanor opowiedziała nam
wtedy o tobie. O tym, co przeszłaś, o tym jak umarła twoja mama, o twoim ojcu.
Powiedziała, że w głębi serca jesteś dobrą dziewczyną, jej najlepszą
przyjaciółką i nie wyobraża sobie życia bez ciebie. Mówiła, że jeżeli cię
wyrzucimy, to ona też odejdzie. Pamiętasz, kiedy próbowałaś wymknąć się z domu,
ale Harry cię przyłapał? – zapytał, uśmiechając się lekko i ocierając łzy z
twarzy, a Darcy potwierdziła. – Powiedziała, że od tej pory będziemy spać na
zmianę, żeby nie pozwolić ci nas opuścić. Na początku nie chcieliśmy się
zgodzić, wszyscy uważaliśmy, że to głupie, ale kiedy ona nie chciała odpuścić i
nie spała dwie noce pod rząd, ciągle pilnując cholernych drzwi, zrozumieliśmy, że
naprawdę jej na tobie zależy. Eleanor nigdy nie chciała, żeby osoby dla niej
ważne były smutne i uszczęśliwisz ją, jeżeli przestaniesz obwiniać się o jej
śmierć, Darcy – uśmiechnął się do niej, spojrzał na grób i podał jej rękę,
wstając z ławki. Darcy w głębi ducha przyznała mu rację.
Deszcz to łzy zmarłych, tęskniących za bliskimi.
2 stycznia.
Święta
minęły zdecydowanie zbyt szybko i intensywnie. To było zupełnie tak, jakby
mieli się już nigdy nie zobaczyć. Wszystko robili razem; wychodzili, sprzątali,
czasami nawet spali w tym samym pokoju, ale tylko wtedy, kiedy wszyscy byli tak zmęczeni, że nie mieli siły na
przejście zaledwie kilku metrów i położenie się we własnym łóżku. Chłopcom
wydawało się to nie przeszkadzać, ale Darcy nie do końca wiedziała, czy to lubi.
Nie
chodziło o to, że miała dość przebywania z nimi, nie. To po prostu nowe dla
niej, bo jeszcze nigdy nie była z nikim tak blisko. To bardzo intensywne
uczucie, zdawało się, że czasami napiera na Darcy tak bardzo, że aż zapiera jej
dech w piersiach.
Darcy
tej nocy nie wytrzymała. Obudziła się o trzeciej nad ranem i nie potrafiła już
zasnąć, bo Liam chrapał jej nad uchem i było jej cholernie gorąco. Poddała się
po jakiś piętnastu minutach, stwierdzając, że to nie ma sensu, wstała z łóżka i
zeszła do kuchni, chcąc napić się czegoś zimnego.
-
Nie powinnaś pić soku prosto z lodówki, Darcy, jeszcze się przeziębisz –
powinna się przyzwyczaić do tego, że w tym domu nie można mieć nawet chwili
samotności i do tego, że za każdym razem przeżywa mini-zawał, bo jej
współlokatorzy to pieprzeni ninja i nie potrafią chodzić głośno. – Przepraszam,
nie chciałem cię wystraszyć.
Są tacy, co nie potrzebują nocy. Ciemność promieniuje z nich. ~Stanisław Jerzy Lec
-
Dlaczego nie śpisz, Harry?
-
Słyszałem jak wychodziłaś z pokoju i chciałem sprawdzić czy coś się stało –
odpowiedział, uciekając wzrokiem na ścianę za dziewczyną.
-
Harry, jesteś najgorszym kłamcą na świecie. Niczego się nie nauczyłeś
mieszkając ze mną?
-
Po prostu martwię się o – westchnął. – Martwię się o Taylor, m-my byliśmy razem
przed twoim przyjazdem i… - zająkał się. – Zerwaliśmy, ale ona nie odpisuje na
moje smsy, nie odbiera moich telefonów, ciągle włącza się poczta głosowa.
Byłem…- pukałem nawet do jej drzwi, ale nie otwiera. Wiem, że to już koniec,
ale ona nigdy taka nie była, wiesz? Odebrałaby nawet po to, żeby uświadomić mi
to, co straciłem – westchnął, chowając twarz w dłonie. – Jak żałosne to jest? –
zapytał, ale Darcy nie odpowiedziała.
Krew
natychmiast odpłynęła z twarzy dziewczyny, dłonie stały się zimne i zaczęły
drżeć, jak zawsze, kiedy się stresowała. Cofnęła się do wydarzeń sprzed
miesiąca i zobaczyła uśmiechniętą, zadowoloną twarz dziewczyny, stojącą obok
Jake’a, kopiącego Zayna. Widziała satysfakcję na jej twarzy, kiedy podchodziła
do niej, próbującej zatamować krwawienia na twarzy Zayna, pamiętała ją mówiącą,
żeby teraz się nim nacieszyła, bo może nie mieć więcej takiej okazji.
Zobaczyła
też siebie z Zaynem uwieszonym na jej ramieniu, uciekających do wyjścia i
mijających Taylor z pistoletem przyciśniętym do głowy.
Wtedy
to Darcy się uśmiechała.
Ucieczka przed walką jest czymś najgorszym, co może się nam przytrafić. Jest o wiele gorsza od przegranej, ponieważ klęska zawsze może stać się dla nas źródłem doświadczenia i nauką, a ucieczka daje nam tylko jedną możliwość: głosić zwycięstwo naszego wroga. ~Paulo Coelho
-
Nic nie wiesz, Harry, prawda? – zapytała, a na czole bruneta pojawiła się
zmarszczka.
-
Nie wiem o czym?
-
Twoja dziewczyna… - jak miała mu o tym powiedzieć? – Twoja dziewczyna…
-
Darcy, proszę cię, powiedz mi co wiesz.
-
Twoja dziewczyna nie żyje, Harry – powiedziała przez zaciśnięte zęby i
spojrzała na chłopaka. Jeśli miałaby być szczera, to w jednej chwili miała
wrażenie, że Styles jej nie uwierzył i zaraz zacznie się śmiać, ale nic takiego
się nie miało miejsca.
-
Jak to się stało? – to były jedyne słowa, które opuściły jego usta, a Darcy
oniemiała.
-
Zabił ją jeden z ludzi Kyle’a, kiedy ja wynosiłam Zayna z piwnicy Jake’a –
odpowiedziała tonem, którego używała, kiedy rozmawiała z ludźmi o pogodzie.
Cóż, zazwyczaj tego nie robiła, ale starała się tak brzmieć.
-
Cóż, to musiało się stać, prędzej czy później.
-
Wiedziałeś o wszystkim? Wiedziałeś o wszystkim i nie zrobiłeś nic, nie kiwnąłeś
nawet palcem, żeby nam pomóc! Skazałeś na śmierć swojego przyjaciela! Ty…
-
Zostawiłaś mnie, do cholery! A Taylor była wtedy ze mną i to po prostu się stało,
nie rozumiesz?
A kiedy ona cię kochać przestanie, zobaczysz noc w środku dnia, czarne niebo zamiast gwiazd ~Edward Stachura
-
Zostawiłam cię, bo cię kochałam, do chuja pana! Wyjechałam, bo chciałam cię
chronić!
-
Przyszła do mnie i powiedziała mi o wszystkim – kończył, zupełnie tak, jakby
nie słyszał tego, co powiedziała dziewczyna. – Mówiła, że pracuje dla Jake’a,
że była ze mną tylko dlatego, żeby cię poznać, ale potem się zakochała. Kochała mnie, wiesz? A ja byłem tak beznadziejnie zakochany w tobie, że odrzucałem jej
miłość. Po twoim wyjeździe przyszła i powiedziała, że pomoże mi w zabójstwie
Jake’a, jeżeli zgodzę się traktować ją tak, jakbym ją kochał. A ja się
zgodziłem. Przez dwa pierdolone lata czekaliśmy na ciebie, na to, aż tutaj
wrócisz – a wiedziałem, że wrócisz, zawsze wracasz, Darcy.
-
Nie obchodzi mnie twoja historia, Styles! Naraziłeś Zayna na śmierć, ty
kutasie! Jesteś takim egoistą! Nie pomyślałeś co by było, gdyby Kyle się wtedy
nie zjawił?! I ja, i Zayn bylibyśmy martwi, zakopani w jakimś rowie! Ty
pierdolony…
-
Nie rozumiesz, że to ja wezwałem Kyle’a i jego ludzi?! Chciałem, żeby Jake
zginął, chciałem pomścić Eleanor. Chciałem, żeby odpokutował za wszystkie
krzywdy, które kiedykolwiek wyrządził tobie i twojej rodzinie!
-
To nie ty wyznaczasz kary ludziom, Styles – syknęła, a krew w jej żyłach
wrzała. Na początku była wściekła, ale potem ta wściekłość przemieniła się w
coś, czego jeszcze nigdy nie czuła. Zawiodła się na nim. Harry kurewsko ją
zawiódł, a ona nie wiedziała, jak ma sobie z tym poradzić. Była pewna tylko jednej rzeczy. Teraz nie wyjedzie, nie zostawi tego wszystkiego.
On
i Harry muszą walczyć o swoją miłość.
Często wiara bywa niezłomna, poparta szczerą miłością otulona wspomnieniami, pcha nas do walki o rzeczy te ważne i ważniejsze...
* jak głupiec, który ślepo kocha
***
Wesołych świąt słoneczka!
Opłacało się czekać na ten rozdział. Genialny czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo ;3
UsuńGenialny !!!
OdpowiedzUsuńWesołych świąt :)
Wesołych Świąt! Rozdział jest niesamowity i naprawdę baaardzo się cieszę, że go dodałaś. ;)
OdpowiedzUsuńDo następnego :-)
Jest jeszcze szansa że wrócisz na twojego pierwszego bloga ? Brakuje mi tamtego opowiadania nawet nie wiesz jak bardzo. Mam nadzieję że przynajmniej o nim nie zapomniałaś.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie zapomniałam o drugim blogu, ale, szczerze mówiąc, wątpię, żeby ktokolwiek inny o nim pamiętał :) x
UsuńJestem pewna że nie zapomnieli. To był wspaniały blog(nadal jest ) a więc mam nadzieję że wrócisz. Ja na pewno nie zapomnę :)
UsuńJa czekam nadal, bo jest wspaniały :)
UsuńŚwietny blog ;)
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award! :) http://new-adventures-in-london.blogspot.com/2015/03/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie xx
OdpowiedzUsuńhttp://my-story-of-my-life-niallhoran.blogspot.com/