niedziela, 10 marca 2013

07.

"Nie powinien bronić swojej wytapetowanej dziewczyny?"

   14 sierpnia.
   W momencie, w którym te słowa padły z jego ust, poczułam nieprzyjemny uścisk w środku. Wiedziałam, że to nie w porządku, bo w końcu powiedział to chłopak od gorszych dni, ktoś, kogo powinnam nienawidzić całym sercem, a zamiast tego przejmuje się jego, z pozoru nic nieznaczącym, zdaniem na mój temat. Przestałam się rozumieć. Kilkadziesiąt dni temu, gdyby taka sytuacja miała miejsce, wyśmiałabym go i skierowała w jego kierunku pare niemiłych słów, a teraz nie mogę wydobyć z siebie żadnego, nawet najcichszego, dźwięku.
    Już otwierałam usta, by rzucić kilkoma przekleństwami, gdy chłopak po prostu odwrócił się na pięcie i odszedł. Nie kierował się w stronę domu, wręcz przeciwnie. Po kilku chwilach, gdy doszło do mnie co tak naprawdę stało się przed chwilą, i gdy moje kończyny zaczęły reagować na polecenia wydawane przez mózg, ruszyłam z miejsca i szybkim krokiem poszłam za Harrym.
    W moich oczach gromadziły się łzy, których na razie nie chciałam pokazać światu, nawet jeżeli tymczasowy świat składał się jedynie z drzew i krzaków. Bicie serca przyśpieszyło, puls stał się nierównomierny. Starałam się złapać oddech, co było naprawdę trudne, biorąc pod uwagę tempo, w jakim się poruszałam. Zwolnienie nie wchodziło w grę, bo gdybym to zrobiła, zapewne zgubiłabym Harrego.

Nasze pragnienia zawsze się modlą, choćby wargi milczały. ~św. Augustyn

    Wreszcie, gdy chłopak usiadł na jednej z ławek i schował twarz w dłonie, podeszłam do niego, kładąc ręce na kolana i głęboko oddychając. 
    - Skoro tak bardzo mnie nienawidzisz, po co to wszystko? - wychrypiałam, a w gardle poczułam pieczenie. - Po co idziesz ze mną na ten spacer, zamiast zostawić mnie samą? Czemu wtedy nie chciałeś bym wyjeżdżała? Nie rozumiem tego. - siliłam się na zimny ton, co nie bardzo mi wychodziło. 
    - Ja... nie wiem. Po prostu... nie wiem. - odpowiedział chaotycznie, a ja stałam z ogłupiałą miną. Miałam wrażenie, że mój mózg wyparował. Nie stać mnie było na najmniejszy ruch, czy chociaż na wydobycie z siebie jakiegokolwiek dźwięku. 
    Zachowywałam się co najmniej dziwnie. Nie rozumiałam siebie. Zresztą, ostatnimi czasy nie rozumienie wydawało się najodpowiedniejszą metodą, by nie zwariować. Nie chciałam robić z siebie wariatki, co w zasadzie nie wychodziło mi najlepiej, ale usiłowałam wrócić do stanu sprzed miesiąca, w którym byłam bezczelną, wulgarną dziewczyną bez uczuć.
    Stałam w tym samym miejscu, nie wykonując żadnych ruchów, i patrzyłam na chłopaka ze zmarszczonymi brwiami. Ten, mrucząc pod nosem coś w stylu "nie rób takiej miny, bo będziesz miała zmarszczki", machnął ręką i odwróciwszy się na pięcie, ruszył w kierunku domu, zostawiając mnie samą z ogromnym bałaganem w głowie. 

Zdawało mi się, że każdy wie, dokąd ma iść i co ma robić, tylko ja jeden nie. ~William Wharton


   16 sierpnia.
   Nacisnęłam klamkę i lekko pchnęłam drzwi, żeby po chwili oślepiły mnie promienie słońca padające na panele w korytarzu. Zamrugałam kilka razy, przyzwyczajając tym samym oczy do światła, otarłam pojedynczą łzę spływającą teraz po zimnym policzku i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku schodów. Wolnym tempem pokonywałam kolejne, niekończące się stopnie, czując przy tym zmęczenie tak ogromne, jakbym co najmniej wspinała się po stromej górze.
    Przez ostatnie kilkadziesiąt godzin nie wydarzyło się nic, co miałoby jakiekolwiek wpływ na moje samopoczucie, jednakże miałam wrażenie, że bardzo podstępny ktosiek wypompował ze mnie całą chęć do normalnego funkcjonowania. 
    Już dawno nie spędziłam tyle czasu leżąc w jednej pozycji na bardzo twardej, niewygodnej podłodze. Każdy mięsień, każde ścięgno, każda kosteczka przesiąknięta była bólem, który narastał z każdym ruchem. Oddychanie staje się zupełnie zbędną czynnością, gdy przy każdym drgnięciu płuc czuje się rozrywający ból. Moje gardło paliło, a gdy napiłam się, by nieco załagodzić sytuację, miałam wrażenie, że z każdą kropelką płynu dolewam benzyny do ognia. 
    W momencie, w którym moje bose stopy poczuły zimno bijące od podłogi, głęboko odetchnęłam z ulgą, a chwilę potem zgięłam się wpół, by załagodzić nieco nieprzyjemne uczucie wychodzące z klatki piersiowej. Serce, które kilkadziesiąt dni temu biło swoim własnym, szybkim, pogodnym rytmem, teraz wybijało jakby niekończący się marsz żałobny.

Człowiek może znieść bardzo dużo, lecz popełnia błąd sądząc, że potrafi znieść wszystko. ~Fiodor Dostojewski

    Chwyciłam się za głowę, kiedy do moich uszu dobiegły głośne śmiechy. Zdawało się, że rozsadzą mi czaszkę, która ostatnimi czasy odzwyczaiła się od jakichkolwiek dźwięków.
    Kiedy weszłam do kuchni, wszystkie rozmowy natychmiast ucichły, a siedem par oczu wwiercało się we mnie. Zdawało się, że potrafią dostrzec to, czego ja sama nie widzę. Eleanor posyłała mi współczujące spojrzenia, Zayn uśmiechał się lekko, a cała reszta natychmiast spuściła wzrok. Wszyscy, prócz drobnej blondynki siedzącej na kolanach chłopaka od gorszych dni. Ona patrzyła na mnie chłodnym wzrokiem, którym mnie zmierzyła, a potem na jej twarz wkradł się kpiący uśmieszek.
    - Jeżeli czujesz się tak, jak wyglądasz, to musi być naprawdę źle. - skwitował mulat, a ja posłałam mu miażdżące spojrzenie.
    - Jeżeli czujesz się tak, jak wyglądasz, to musi być gorzej niż u mnie. - odpowiedziałam, a blondyn parsknął śmiechem. 
    - Widzisz El, mówiłem, że wszystko z nią w porządku. - chłopak w kraciastej koszuli zwrócił się do mojej kuzynki, a ta wywróciła oczyma, teatralnie westchnęła i zmiażdżyła blondyna spojrzeniem, kiedy znów się zaśmiał. 
    - Jak się czujesz, Darcy? - zapytała, a ja zdobyłam się tylko na lekkie wzruszenie ramionami. - To Taylor, dziewczyna Harrego. - powiedziała po chwili zastanowienia i wskazała ręką na blondynkę, która wstała z kolan chłopaka i wyciągnęła w moją stronę idealnie wypielęgnowaną dłoń z długimi, sztucznymi paznokciami pomalowanymi na intensywny, czerwony kolor. Prychnęłam jedynie, kpiąco patrząc to na nią, to na jej dłoń.
    - Uważaj, bo złamiesz paznokcia. - fuknęłam w jej stronę, a ta, miażdżąc mnie spojrzeniem, cofnęła rękę. Brunet, który był chłopakiem mojej kuzynki, wybuchnął śmiechem, a przykład z niego wzięła pozostała czwórka domowników. Jedynie ten od gorszych dni miał obojętną twarz, co w zasadzie zdziwiło mnie, no bo czy nie powinien bronić swojej wytapetowanej dziewczyny?

Aby słyszeć, należy milczeć. ~Ursula K. Le Guin

    - Ja przynajmniej o siebie dbam i nie wyglądam jakbym przez miesiąc spała pod mostem. - mówiła gestykulując rękoma, a ja parsknęłam śmiechem. 
    - Mi przynajmniej puder nie sypie się z twarzy, gdy coś mówię. - odparowałam i uśmiechnęłam się współczująco. - Biedactwo. Musisz mieć problemy z jedzeniem. Ale nie martw się, specjalnie dla ciebie napiszę list do jakiegoś producenta z prośbą, o wynalezienie jadalnego pudru. Jaki smak chcesz? Truskawka czy czekolada? - mówiłam, a twarz dziewczyny przybrała piękny, piwoniowy odcień. - W zasadzie to uważam, że truskawka doskonale skomponuje się z kolorem twojej wytapetowanej buźki. A może wiśnia będzie bardziej odpowiednia... - udawałam zastanowienie, a chłopcy praktycznie taczali się po podłodze ze śmiechu. Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas tak żałosny, że musiałam powstrzymywać się od wybuchu. Nagle cały ból jakby wyparował z mojego ciała. Nie czułam nic poza rosnącą satysfakcją. Tryumfowałam. Byłam w swoim żywiole. - Oj kochanie, nie smuć się. Poradzisz sobie. - powiedziałam i poklepałam ją po ramieniu, a ta, odwróciwszy się twarzą do Harrego, powiedziała jedynie "nie będę przebywać w tym domu, kiedy ona tu jest" i wyszła, głośno trzaskając drzwiami. - Polecam się na przyszłość! - krzyknęłam, gdy odchodziła i z litością spojrzałam na chłopców trzęsących się ze śmiechu.
    - Nie wiem, czy ci to mówiłem, ale kocham cię dziewczyno. - powiedział mulat i udał się na górę zabierając ze sobą całą resztę. No w zasadzie, to niezupełnie całą.
    - Nie uważasz, że na za dużo sobie pozwalasz? - warknął w moją stronę najbardziej nieprzyjemnym tonem, jaki kiedykolwiek słyszałam z jego ust. 
    - Nie. - odpowiedziałam pewnie. - Zresztą, myślisz, że nie widziałam tego uśmieszku na twojej buźce? - spytałam kpiąco. - Nie wydawałeś się za bardzo poruszony tym, że obrażam twoją dziewczynę. - zaakcentowałam ostatnie słowa i uśmiechnęłam się sarkastycznie. Chłopak jedynie gwałtownie wciągnął powietrze, podniósł się z krzesła tak gwałtownie, że przewrócił je na podłogę wywołując głośny huk, zbliżył się do mnie i powiedział:
    - Są sprawy, w które nie możesz się wpieprzać i to jest jedna z nich.

Czy choćby najmniejsze osiągnięcie warte jest radości, jeżeli jego zdobyciu nie towarzyszyły ból i łzy?
~Sosai Masutatsu Oyama

***
Hej kochane!
Wracam po dwóch tygodniach z tym czymś, co potocznie nazywane jest rozdziałem i modlę się, żebyście mnie nie zjadły. Mam ostatnio straaaaaaasznie dużo nauki, a jak nie jest to szkoła, to z kolei świeci piękne słoneczko i jest cudowna pogoda, więc szkoda mi siedzieć w domu. Myślę, że rozdziały będą pojawiać się teraz tak raz a dwa tygodnie, niestety. :< Jeżeli macie jakieś pytanie, kierujcie je na gg. <46072202>. Nie gryzę! :)
ZNACIE JAKIEŚ DOBRE FILMY SCIENCE-FICTION?

Evil.

16 komentarzy :

  1. Nie wiem, co mam napisać, bo nie bardzo mogłam się skupić, kiedy co chwilę do mnie pisałaś... xd Przeczytam jeszcze raz, kiedy pójdziesz spać i wtedy dam znać co sądzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :) Mi się tam podoba ;p hehe, Taylor się należało ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra rozdział haha ;D
    I love you normalnie ;d
    Z cierpliwością czekam na następny ;d haha <3

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahaha, ale dowaliła Taylor :D hahahaha, leję :D i coś czuję, że Harreh będzie z Darcy, oj będzie :D czekam na nn, @roks_m ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieźle jej powiedziała, hehe :) Skąd ty bierzesz te tekst, dziewczyno? Cudo *.* ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne. :3 Hahah.. Darcy potrafi dogadać. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, Darcy ma takie riposty, że jprdl xDDD Kocham ją poprostu, haha :D A Harrego, to z deka nie ogarniam. Twoje opowiadanie strasznie przypomina to :
    http://hateorlovesurvives.blogspot.com/

    Ale spokojnie, wiem, że nie zgapilas, Haha ;D
    Tylko, że w tym opowiadaniu jest Zayn, a tu Harry. xd Też na początku Zayn nie nawidził tej dziewczyny, ale potem się w niej zakochal xd Jest na razie 20rozdziałów. A ta dziewczyna wygrała konkurs 1D i tak jakoś wyszlo xd

    A co do tego rozdziału to jest zayebisty ! *w* Czekam na NN ;* Wenyyy <3333333

    OdpowiedzUsuń
  8. Extra!! <333
    Czekam na NN z wielką niecierpliwością! ;**
    .Kamila. <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Aj, jakie mam zaległości. Przepraszam :( Nadrobię w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  10. To co zrobiłaś jest delikatnie wredne, zamówiłaś u mnie szablon, nie pobrałaś zamówionego szablonu i zamówiłaś na SzablonCentre, jeżeli Ci się nie spodobał wystarczyło napisać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamówiłam szablon na SzablonCentre, kiedy na WG, po trzech dniach od złożenia mojego zamówienie, dodałaś post 459, w którym napisałaś, żeby zamawiające zwróciły się do kogoś innego.

      Usuń
    2. Kurczę, zapomniałam o tym, przepraszam, że tak na cb naskoczyłam :P
      Później tam gdzieś pisałam, że to odwołuje, sprawy nie ma ;)

      Usuń
    3. Hm, nie widziałam tego.
      Nic się nie stało, dobrze że to wyjaśniłyśmy. :)

      Usuń
  11. BOSKI ROZDZIAŁ!!!!!!!
    Darcy jest moim mistrzem pojazdów! Dobrze, że pojechała Taylor, a nawet bardzo! Tylko coraz mniej ogarniam Harry'ego, więc subtelnie proszę o wyjaśnienie ;)
    Love
    G

    OdpowiedzUsuń