środa, 30 stycznia 2013

02.

"Bywam naprawdę szczęśliwa."

    12 lipca.
    Już od dawna nie miałam tak ogromnej ochoty, by się z kimś pokłócić. Kiedyś to była moja codzienność, ktoś przychodził, denerwował mnie, padało kilkanaście, czasami kilkadziesiąt, wyzwisk i zdobywałam kolejnego wroga. Niestety, nie tym razem. Gdy wychodziłam z salonu, naprawdę, naprawdę miałam ogromną ochotę, żeby zawrócić i powiedzieć mu pare niemiłych słów. Knykcie pobielały mi od zaciskania rąk, wbijałam paznokcie w skórę, aby tylko nie wybuchnąć. Nie mogłam pokazać mu swojej słabości. Zresztą, musiałam być miła, musiałam pamiętać, że to nie jest mój dom, że znajduję się tu tylko dlatego, bo chłopcy i Eleanor się nade mną zlitowali. Ale co mogłam na to poradzić? Wolałam tą sytuację, niż ciągłe podróżowanie z ojcem. O tak, wszystko, dosłownie wszystko, byłoby lepsze od tego.
    - Kurwa, stary, co ona robi w tym domu? Po co nam taka małolata? Wiesz w co się wpakowaliśmy? – usłyszałam słowa Harrego, co raczej nie było trudne, bo chłopak nie starał się zachowywać i mówić cicho.
   - Nie przesadzaj. To kuzynka El, zresztą niedługo będzie pełnoletnia. – odpowiedział mu jakiś inny głos, którego niestety nie byłam w stanie rozpoznać.
    - Niedługo? – prychnął. – To znaczy ile? Dwa lata? Rok?
   - Nie martw się, nie będę aż tak długo utrudniać ci życia! Jeszcze cztery miesiące i już nigdy nie zobaczysz mojej młodej, małoletniej buźki! – krzyknęłam, a gdy wchodziłam po schodach na górę, usłyszałam coś w stylu ‘’Zadowolony jesteś?’’, czym nie bardzo się przejęłam. Myślałam tylko o zimnym, orzeźwiającym prysznicu, który może jakoś zdoła zmyć ze mnie, nadal kumulującą się, złość. Przysięgam, że gdyby teraz ktoś chociażby mnie dotknął, poznałby tym samym moją siłę i gniew. Tak, wyglądałam młodo, co często przysparzało mi niemałych kłopotów, jak wejście do dobrego klubu, bo przecież "dzieci nie wpuszczają", a  muszę przyznać, że zdarzyło mi się wrócić do domu kompletnie pijaną, co było tylko tematem następnej, głośnej kłótni między mną a ojcem. No cóż, przynajmniej wtedy się mną zainteresował.

Tyl­ko śmierć budzi w człowieku nap­rawdę głębo­kie zainteresowanie. ~Aleksander Dumas


    Stałam pod natryskiem, a chłodna woda spływała po moim ciele, na którym gdzieniegdzie można było dostrzec siniaki i zadrapania po ostatniej bójce. W zasadzie nie wiem, czy można to nazwać bójką, bo dziewczyna, która wylądowała w szpitalu ze złamanym nosem i rozciętą wargą, umiała tylko drapać i dość mocno szturchać. Może nie powinnam bić słabszego, ale nazwaniem mnie "suką bez normalnej rodziny" raczej nie polepszyła swojej sytuacji. Wiedziała, że mam bardzo, ale to bardzo słabe nerwy i łatwo mnie zdenerwować, więc zasłużyła na te złamanie. Była moim wrogiem od szóstej klasy podstawówki, a dopiero niedawno zdobyłam odwagę, by rzucić w jej kierunku pare niemiłych słów, co zresztą robiłam sporadycznie. Kilka lat temu nie miałam wystarczająco dużego poczucia własnej wartości, byłam nieśmiała, cicha, zagubiona, co równoważyło z ciągłym dręczeniem, dokuczaniem i kierowaniem wielu niemiłych obelg do mojej osoby. Przyzwyczaiłam się do takich rzeczy, zachowywałam się jakbym tego nie słyszała, nie doświadczała. Żyłam we własnym świecie samotności i smutku, aż pewnego dnia powiedziałam sobie "Dość, czas na zmiany." i tak zostało do dziś. Znalazłam przyjaciół, którzy potem okazali się najwspanialszymi ludźmi na świecie, ale też z dnia na dzień powiększa się liczba moich wrogów, czym nie za bardzo się przejmuję. Nauczyłam się przeklinać, walczyć. Wbrew wszystkiemu i wszystkim, bywam naprawdę szczęśliwa.

Bez cier­pienia nie zro­zumie się szczęścia. ~Fiodor Dostojewski

    - Darcy, wyjdź, musimy porozmawiać. - usłyszałam łagodny głos Eleanor, a chwilę potem kierowałyśmy się do mojego pokoju, w którym już znajdowały się moje walizki. - Przepraszam cię za Harrego, on nie chciał tego powiedzieć. Ma ostatnio... - zaczęła cicho, ale jej przerwałam.
    - Gorsze dni, tak, wiem. To go przed tym nie usprawiedliwia. - powiedziałam oschle.
    - Nie zapominaj, że to nie jest twój dom. Zachowuj się odpowiednio, to nie będziesz mieć problemów. - zakończyła ostro dziewczyna, a ja wiedziałam, że tak naprawdę cholernie przejmuje się zaistniałą sytuacją.  Czasami bywała naprawdę za bardzo wrażliwa, przejmowała się nawet najdrobniejszą rzeczą, a ja potem  miałam ogromne wyrzuty sumienia, bo w końcu to głównie ja byłam problemem. Niestety, nie zamierzam odpuścić. On jest chamski dla mnie, ja dla niego i jeżeli myśli, że nie będę reagować na jego odzywki - grubo się myli.

Bez­czel­ność jest naj­gor­szą z chorób ludzkich. ~Eurypides

    13 lipca.
  Zeszłam na dół tylko po to, żeby zaspokoić swoje pragnienie. Jest dwunasta, a ja mam ogromną nadzieję, że żadnego z chłopców nie będzie w kuchni. Nie zamierzałam wdawać się w niepotrzebne, dziecinne dyskusje z osobami, których nie znam. Może wypadałoby zapoznać się z nimi i opowiedzieć choć trochę o sobie, ale po co zyskiwać kolejnych wrogów? Zresztą, to nie wchodzi w grę, bo naprawdę nie chcę zostać bez dachu nad głową, a w chwili obecnej nie stać mnie na wynajęcie chociażby pokoju w jakimś obskurnym hotelu. Co prawda, o pieniądze mogłabym poprosić ojca, ale komunikowanie się z nim to chyba ostatnia rzecz, na którą w chwili obecnej, jak i w każdej następnej, mam ochotę. Znając go, będzie myślał, że kompletnie sobie nie radzę i potrzebuję pomocy, tym samym zmuszając go do podjęcia decyzji o wspólnym mieszkaniu, a tego za wszelką cenę chcę uniknąć. Będąc już blisko, celu usłyszałam rozmowy i śmiechy, co nie wróżyło nic dobrego. Zamarłam w bezruchu i myślałam nad tym, co mam zrobić, by mnie nie zobaczyli, ani nie usłyszeli. Najrozsądniejsze wydawało się wycofanie, co natychmiast uczyniłam. Ruszyłam do tyłu, a po przejściu zaledwie kilku kroków wpadłam na coś, a raczej na kogoś. Powoli odwróciłam głowę i w duchu modliłam się, żeby to była Eleanor. No cóż, niestety.

Bądź uroczy dla swoich wrogów, nic ich bar­dziej nie złości. ~Carl Orff

    - Dzień dobry, Darcy. - powiedział głośno, aby specjalnie zwrócić na nas uwagę reszty, za co w myślach wyklinałam go od najgorszych.
    - Dla kogo dobry, dla tego dobry. - odburknęłam i chciałam go ominąć, ale sprawnie chwycił mnie za nadgarstek.
    - Ojejku, nasza księżniczka się nie wyspała? - zapytał kpiąco, a mnie zalało uczucie nieznośnego gorąca. Skupiłam wzrok na kuzynce, która teraz posyłała mi uspokajające spojrzenie, co w zasadzie zignorowałam. Chłopcy wpatrywali się w nas z zapartym tchem, jakby wiedzieli, że w każdej chwili mogę wybuchnąć, a to byłoby najgorszym ze wszystkich rozwiązań tej sytuacji. Starałam się głęboko oddychać, opanowywać swoją złość, ale gdy czułam jego palce mocno zaciskające się na moim chudym nadgarstku, nie mogłam się skupić. Przeniosłam wzrok na oczy chłopaka, a potem na rękę, tym samym dając mu znak, żeby ją puścił. Ten tylko posłał w moją stronę jeden ze swoich wrednych i kpiących uśmieszków. - No co, nic nie powiesz? A myślałem, że lubisz się kłócić i rzucać wyzwiskami. Czyżbyś się bała?
   - Niby czego? - prychnęłam. - Chyba że masz na myśli swoją twarz o poranku, wtedy faktycznie można się wystraszyć. - powiedziałam najbardziej nieprzyjemnym głosem, na jaki było mnie w tej chwili stać.
    - No proszę, faktycznie jesteś pyskata. - posłał w moją stronę perfidny uśmiech.
  - Przyzwyczajaj się. - warknęłam i jednym, stanowczym ruchem, wyszarpnęłam nadgarstek z mocnego uścisku chłopaka, posyłając mu zwycięski uśmiech.
    - Nie zapominaj, że ciągle znajdujesz się w moim domu. Gramy na moich zasadach, mała.
    - Mała to jest twoja pała, pudlu. - odpowiedziałam, a któryś z chłopaków parsknął śmiechem. Już po chwili w całym domu, jak i poza nim, można było usłyszeć głośne śmiechy, które były tak bardzo zaraźliwe, że całą sobą powstrzymywałam się chociażby od cienia uśmiechu. Musiałam zachować obojętną twarz. Harry posyłał mi tylko gniewne, rozwścieczone spojrzenia, na które odpowiedziałam jedynie zwycięskim uśmieszkiem.
    - To ci dowaliła, Styles. - powiedział, nadal rozbawiony, mulat. - Dziewczyno, jeżeli zamierzasz dostarczać nam takiej rozrywki, możesz zostać tu do końca życia. - zwrócił się do mnie, poklepał chłopaka po plecach i udał się na górę, nadal chichocząc pod nosem. Harry mruknął cicho coś w rodzaju "na przyjaciół zawsze można liczyć" i skierował wzrok na chłopaka w pasiastej bluzce, pokazującego mu od pewnego czasu znaki, których nie chciałam rozumieć, bo, uwierzcie mi, były co najmniej dziwne. Odwróciłam się w stronę lokowatego i, zaszczyciwszy go spojrzeniem, chłodno powiedziałam:
    - 1:0 dla mnie. Grasz dalej?

Nie ma nic gorszego niż udawanie dobroci. Udawanie dobroci odstręcza bardziej niż najgorsze zło. 
~Lew Tołstoj

***
Dodaję tylko dlatego, że w ty tygodniu już nie będę miała możliwości, a nie chcę dodawać w tygodniu. :) Tak więc na następny "trochę" poczekacie, bo pewnie zacznę pisać dziś, a skończę w poniedziałek, albo wtorek... Dobra, przejdźmy do rzeczy. :D
Nie wiem co mam napisać, jestem tak ogromnie szczęśliwa, a jak to mówią, szczęście domaga się krótkich zdań, więc 
DZIĘKUJE. <3
Za każdy komentarz, obserwatora i wejście, jesteście niesamowici ! Proszę, wyrażajcie swoje opinie i takie tam, czekam na krytykę. :)
Jeżeli chcecie, abym informowała Was o rozdziałach, skontaktujcie się mną pod numerem GG : 46072202 !
Do napisania wkrótce. :)

Szczęśliwa Ev. <3

15 komentarzy :

  1. Ja to mam wyczucie. :D Dosłownie 25 minut temu wchodziłam na tego bloga patrząc czy nie dodałaś czasem kolejnego rozdziału - nie dodałaś. Po kilku minutach pomyślałam sobie "A co mi szkodzi? Wejdę i zobaczę". Nawet nie wiesz jak się zdziwiłam, gdy zobaczyłam 2 rozdział. xd

    Ogólnie rozdział fajny tylko troszkę nudny, ale mam nadzieję, że w następny będzie się już więcej dziać. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, a więc...czekałam na ten rozdział cały czas wchodząc na panel nawigacyjny i sprawdzając czy jest coś nowego. Patrzę do dodałaś, a ja w zaciesz. Czytam ten rozdział i nie mogę no. Świetny. Fajnie docinała Harr'emu, niezła jest. Trochę dziwi mnie to, że jest taka nerwowa ale łącząc się z koncepcją twojej historii to jest świetne. Wiesz ja go chyba przeczytam jeszcze raz, bo mam taką chęć na następną cześć, że no nie wiem. Dziewczyno uzależniasz i tyle ci powiem. Uzależniasz ty i twój talent. Wspaniały jeszcze raz. Kocham jak piszesz. Dobra po prostu życzę weny i czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww... Kocham cię dziewczyno .
    Strasznie się cieszę że dodałaś nowy rozdział tak szybko.
    Nie wiem co jeszcze napisać. Masz talent.
    Powodzenia.
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham takie sucze <3 Ona mi na maksa przypomina mnie i jak to wszystko czytam, to aż mi się mordka do ekranu cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne <3
    Przyszły tydzień?Zdecydowanie za długo :D Nic by mnie bardziej nie ucieszyło niż rozdział już wkrótce :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)

    No dobra, nie będę się tu rozpływała nad Twoim stylem i tym, że czuć tu magię. Wszystko jest tak, piekne, cudwone, jak w poprzednim rozdziale, to ja zostawie ten temat.

    "Bez cierpienia nie zrozumie się szczęscia" - Swięta racja. Może najpierw trzeba przejsć przez piekło, by zrozumieć czym naprawdę szczęscie jest. Jak to było w pewnej piosence. Taka jest prawda. Bo jednak człowiek jest taka istotą, że musi mieć jakieś porównanie. To jak w ostaniej reklamie ubezpiecznia samochodowego. Czy eskimos pięcioma psami jest bogaty, czy biedny? No tego nie wiesz, bo nie masz prównania. Tak samo jest ze szczesciem. Często ludzie nie doceniają tego, co mają. Nie mówią, że są nieszczesliwi, bo pewnie szukają jakieś większych idei. Potem przychodzi tragedia, która tak naprawdę otrząsa z jakiegoś snu. Otwiera oczy. Człowiek zaczyna patrzeć na świat z dystansem i dostrzegać też czym jest szczęscie. Nagle zaczyna widzieć, że zachód słonca jest piękny, a cisza, to największy dar, chociaż ostatnio to było całkiem obca. Cierpienie, chociaz tak bardzo się go boimy, bo przecież nikt nie chce cierpieć - ale ono uszlachetnia.

    No dobra, to tyle moich przemyśleń a teraz do rozdziału. Pisze o rzeczach nieważnych, a te ważne to.. no właśnie, to już do nich przechodzę.

    Dary ciężko zaakceptować i się zaklimatyzować. No w sumie, to jej się nie dziwię, bo przecież jechała do tego Londynu z takim anty nastawieniem, że po prostu teraz nie może być dobrze. Własnie, zawsze trzeba sobie powiedzieć, że wszystko będzie ok, że chce coś robić, mam ochotę gdzieś jechac i będzie fajnie. Pozywytne myślenie jest podstawą sukcesu. No Darcy ma z tym problem. Do tego jej "domownicy" jej tego nie ułatwiają. W sumie, to tylko jeden - Harry, który ma cięzki czas. Zachowuje się, jak jakaś baba w ciąży, albo baba z okresem. Nie wiem, co my tam przeszkadza Darcy. To że jest młoda? Nie rozumiem jego postępowania, bo dom przecież pewnie jest duży, nie cisną się w kawalerce. No cóż, wiadomo - ktoś zawsze musi pokazać swoje fochy, bo innaczej by było za dobrze. Mam tu wrażenie, że trafiła kosa na kamień. Darcy i Harry to mieszanka wybuchowa, ale z takich mieszanek zawsze powstaje coś ciekawego. Kto się lubi ten się czubi, jak to powadaja. Chociaż narazie nie widzę szans na to, aby cos w ich relacjach miało się zmienić.
    W tym rozdziale El mnie trochę wkurzyła. Dlaczego? Słowa "Pamiętej, że to nie jest twój dom" No co prawda, to prawda, ale też jakbym ja usłyszała takie słowa, to bym odebrała potekst "Nie jesteś tu mile widziana, to się pilnuj" I by mi się zrobiło przykro, albo bym się wkurzyła. No cóż, może El też nie jest do końca w porządku wobec Darcy. Zgodziła się przyjąć ją pod niby swój dach, ale tak naprawdę, to nie musi jeszcze znaczyć wielkiej miłosci, czy tez przyjaźni. Przeciez mogła zrobić to z poczucia obowiązku i właśnie takie mam wrażenie, że tak było.

    Ah, napiszę jeszcze o tym, wyglądzie co do wieku. Mam ten sam problem co Darcy. W czerwcu skończę 21 lat, a ludzie biorą mnie za 15 latką. No czasami, to jest zabawne, czasami może nawet i mi pochlebia, ale czasami wydaje się byc wkurzające, jak mi wciskają, że mam pewnie fałszywy dowód, albo to jest dokument mojej starszej siostry, której nie mam. No cóż.

    To czekam na kolejny rozdział.
    POzdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No hejjj xd
    Zaczynając od Darcy, to ja nie ma tak jak ona xd Inni już mnie mają za pełnoletnią, niekiedy jest to wkurzające! Ale dowaliła Stylesowi, hohoh niezłe ziółko z niej xd Lubię takie opowiadania :) Świetny rozdział :) Bardzo, ale to bardzooo bardzo bardzo mi się podoba ;p Jest po prostu świetny :) Masz talent dziewczyno:) Fajnie, że go dodałaś ;p Hehe o tej ,, mała, to jest twoja pała'' niezłe xd Ciągle się uśmiecham :)
    Już nie mogę się doczekać nastepnego rozdziału :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Darcy cóż przypomina mnie kiedy chodziłam do podstawówki byłam szarą myszką bojąca się cokolwiek powiedzieć, nie miejąca przyjaciół. Lecz później stałam się młodszą kopią Darcy. Opowiadanie jest genialne no ale jest Twoje więc musi takie być no nie?

    OdpowiedzUsuń
  9. No i jak zwykle nie wiem co napisać :P
    Wszystko co ci chciałam przekazać napisały już osoby wyżej, więc ja tylko dodam jedno słowo: c u d o w n e !
    Ciekawość mnie zżera co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaaaaaaaaaaaa Kocham Cię i Twoje opowiadanie , jakie wyznanie kurna <33
    Można powiedzieć , że przypominam Darcy po "metamorfozie".
    " Bądź uroczy dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości " - święta racja
    Czekanie czas zacząć

    OdpowiedzUsuń
  11. Chce jeszcze *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Super blog! Kocham takie klimaty! Czekam na więcej, i życzę Ci weny!

    OdpowiedzUsuń
  13. super rozdział pisz szbko nasepny :)
    Mam pytanko co ile do dajesz rozdział ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. "Mała to jest twoja pała, pudlu"! Hahaha kocham cię <333

    OdpowiedzUsuń
  15. Laska ma gadane. To fakt. Z Harry'm na pewno będzie się gryzła, ale wyczuwam romans. Trochę to przewidywalne, ale jak to mówi stare polskie przysłowie "kto się czubi, ten się lubi". ;)
    Ciekawi mnie, czy Darcy wytrzyma w tym domu, czyli nie ucieknie/zostanie wyrzucona, i czy wróci do Paryża.
    xxx
    G

    OdpowiedzUsuń