sobota, 23 lutego 2013

06.

"Może boisz się malutkiej, nieszkodliwej Darcy?"

    14 sierpnia.
    Próbowałam odizolować się od innych i, prawdę mówiąc, wychodziłoby mi to znacznie lepiej, gdyby współlokatorzy nie stawali na głowach, żeby dowiedzieć się, co jest powodem mojej nagłej zmiany nastroju. I szczerze nie obchodziłoby mnie to, ale ich coraz częstsze wizyty w moim pokoju, stawały się z każdą chwilą bardziej irytujące. W tamtych momentach naprawdę pragnęłam mieć drzwi z zamkiem. Ba! Marzyłam o nich. Ale niestety, marzenia nadal pozostaną tylko marzeniami, a ja przez najbliższe trzy miesiące będę musiała się męczyć w czterech ścianach, niosących ze sobą nieciekawe wspomnienia i z lokatorami, którzy nie potrafią uszanować mojej decyzji, o nieodzywaniu się do nich, ani do nikogo innego.
    Jest ze mną dużo lepiej. Nadal można policzyć wszystkie moje żebra i nadal wypłakuję sobie oczy, ale wyszłam ze stanu "stoczyłam się na dno", a wszystko dzięki długiej rozmowie z Ivy, która przypomniała mi o mojej pewności siebie i bezczelności. 
    Ivy Collins była moją przyjaciółką zaledwie od roku, kiedy przypadkowo potrąciła mnie na korytarzu szkolnym, wylewając kawę na moją ulubioną, białą bluzkę, a wyzwiska do niej skierowane, skwitowała słowami "zachowujesz się tak, jakbyś nie miała się w co ubrać". I od tamtej pory nie mogłam się jej pozbyć. Zresztą, nawet mi to nie przeszkadzało. Uwielbiałam ją. Wiedziałam, że mogę jej zaufać. To właśnie ona przeniosła się ze mną do innej szkoły zaraz po bójce, to do niej przychodziłam kiedy ojciec nie zwracał na mnie uwagi. I w zasadzie tylko ona potrafiła mnie zwyzywać i doprowadzić do porządku. Inni się tego bali, ale nie ona.

Przy­jaciele są jak ciche anioły, które pod­noszą nas, gdy nasze skrzydła za­pom­niały jak latać. ~Anonim.

    Byłyśmy nierozłączne - aż do teraz. Moja wyprowadzka z Francji równoważyła z utratą kontaktu przez cztery, długie miesiące, bo, nie oszukujmy się, rozmowy telefoniczne, czy nawet sms-y, dużo kosztowały, a ani jej, ani mnie nie stać na takie wydatki. Jednak, gdy w ciągu miesiąca, wysłałam tylko jedną wiadomość, która i tak okazała się kłamstwem, i gdy byłam głęboko na dnie, wydanie wszystkich pieniędzy, które miałam na koncie tamtego dnia, okazało się zbawieniem. 
    I teraz, o trzeciej nad ranem, nieruchomo siedząc na łóżku, które wydawało się obrzydliwie niewygodne, stwierdziłam, że muszę się przewietrzyć, bo inaczej oszaleję. Już od dawna miałam wrażenie, że ten pokój z każdą minutą się zmniejsza, ale teraz czułam się, jakbym siedziała w malutkiej klatce, a to z pewnością nie wróży nic dobrego. 
    Tak więc, po zejściu ze schodów, co, gdyby nie moja, jakże ogromna, zwinność, skończyłoby się śmiercią, no w najlepszym wypadku paraliżem, skradaniu się do drzwi i naprawdę, naprawdę cichym założeniu butów, które stały w zupełnie innym miejscu niż miesiąc temu, chwytając klamkę do drzwi i uśmiechając się tryumfalnym grymasem, usłyszałam głośne chrząknięcie, które na pewno nie wydobyło się z mojego gardła. Powoli odwróciłam się na pięcie, zupełnie tak, jakby celowano do mnie ze stu pistoletów, i dostrzegłam sześć par oczu, świdrujących mnie zdziwionym spojrzeniem.
    - Czy wy, do cholery jasnej, nigdy nie śpicie?! - syknęłam ze złością. Pieprzeni współlokatorzy, cierpiący na bezsenność.
  - Od pewnego czasu nie. - mruknął mulat, a ja posłałam kuzynce zdziwione spojrzenie.
       - Obiecaj, że się nie wściekniesz. - powiedziała, a ja tylko kiwnęłam głową. - Cóż, od pewnego czasu miałam wrażenie, że popołudniami wymykasz się z domu i wracasz nad ranem. Wiem, że to głupio brzmi, ale nie wychodziłaś z pokoju już od kilku dni, Darcy. Po prostu się martwiłam i...
    - Czekaj. - przerwałam jej. - Nie spaliście całą szóstką, tylko dlatego, że myśleliście, że uciekam z domu? - nie kryłam swojego rozbawienia, a gdy Eleanor twierdząco pokiwała głową, wybuchnęłam autentycznym śmiechem. Twarz kuzynki zrobiła się czerwona, gdy chłopcy szeptali do niej coś w stylu "mówiliśmy ci, że masz jakieś niezdrowe urojenia, El".

Człowiek tra­ci grunt pod no­gami, kiedy tra­ci ochotę do śmiechu. ~Ken Kesey

    - Dobra, ustaliliśmy, że Eleanor nie miała racji. - mulat posłał w jej stronę rozbawione spojrzenie, a ja zachichotałam pod nosem. - Ale może wytłumaczysz nam, co usiłowałaś teraz zrobić? 
    - Szłam na spacer. - mruknęłam chłodno, a moje rozbawienie natychmiast się ulotniło.
    - Tak, trzecia nad ranem to wspaniała pora na wędrówki po Londynie. Serio, na ulicach jest strasznie dużo ciekawego towarzystwa. - mówił sarkastycznie, a ja zmarszczyłam brwi. - Choć w zasadzie, myślę, że ty nie miałabyś problemu z niektórymi. - dodał.
    - Nieważne. - skwitowała Eleanor. - Nie możesz wyjść, jak już będzie jasno? - zapytała z nadzieją, a ja zaprzeczyłam stanowczym ruchem głowy. - Skoro tak. Harry, idź z nią. - powiedziała, a ja tylko wytrzeszczyłam oczy.
    - Co?! - powiedzieliśmy równo, na co tylko zmroziłam go wzrokiem. - To może ja jednak zrezygnuję.
    - Nie ma takiej możliwości. Zresztą, chyba musicie sobie coś wyjaśnić. - skwitowała i siłą wyrzuciła nas za drzwi. I teraz, o trzeciej nad ranem, gdy na ulicach szwędają się tylko pijacy i inni, nieciekawi ludzie, spaceruję z panem od gorszych dni. Nieważne, że on idzie kilka metrów ode mnie, liczy się sama jego obecność, która zdecydowanie nie wpływa na mnie pozytywnie.
    Może to dziwne, ale krępowało mnie jego towarzystwo. Jeszcze miesiąc temu, gdybyśmy znaleźli się w identycznej sytuacji, olałabym to. Ale teraz, po tych wszystkich wydarzeniach, po tych wszystkich wypowiedzianych słowach, nie umiałam spojrzeć na to przez okulary obojętności, które, nie mam pojęcia jakim cudem, stłukły się kilkadziesiąt dni temu, kiedy to świat pierwszy raz od kilku lat, zobaczył moje łzy. A ostatnio, widział je zdecydowanie zbyt często.

Łzy są kroplami krwi duszy. ~Augustyn z Hippony

    Kolejną sprawą, która mnie zaskakuje, jest Styles. Jesteśmy sami, jakiś kilometr od domu, a on jak gdyby nigdy nic idzie sobie pięć metrów przede mną i nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Rozumiem, że nie miał ochoty ze mną rozmawiać, ale gdybym ja znalazła się w takiej sytuacji, i gdyby to on był tym złym, nie zważając na nikogo ani na nic, krzyczałabym na niego i używała zdecydowanie niestosownych słów. Nie to, żebym bardzo chciała znowu się sprzeczać z kimkolwiek, ale w tej sytuacji to nawet wskazane. No bo, zobaczcie. Kłóciliśmy się przy każdej możliwej okazji, nawet tej najmniejszej i zwykle to ja odnosiłam sukces. Nic nie powstrzymywało go przed rzuceniem kilkoma wyzwiskami w moją stronę, ale tego nie robił. Dlaczego?
    - Możesz mi coś wytłumaczyć? - rzuciłam głośno, ale on nie reagował. Szedł dalej, zupełnie tak, jakby nie słyszał moich słów. - Mówię do ciebie, Styles. - warknęłam. - Ogłuchłeś, czy po prostu boisz się kłótni ze mną? - zakpiłam, a chłopak obrócił się na pięcie.
    - Czego chcesz? - fuknął.
    - Czemu nie zaczniesz mnie wyzywać? Masz do tego naprawdę fantastyczną okazję, aż żal jej nie wykorzystać. - mówiłam lekceważąco.
    - Nie jestem tobą, nie szukam ciągle, coraz to głupszych, powodów do kłótni. - warknął w moją twarz, a potem znów się obrócił i ruszył przed siebie. Krew wręcz wrzała w moich żyłach, na polikach pojawiły się rumieńce, które zdecydowanie nie były wynikiem nieprzyjemnej, londyńskiej pogody.

Na­reszcie się po­rozu­mieli. Doszli do wnios­ku, że są wrogami. ~Stanisław Jerzy Lec

    - Czemu udajesz, że nie obchodzi cię moje zachowanie? Czemu nie zwyzywasz mnie od najgorszych, a potem, przy każdej możliwej okazji, będziesz to powtarzał? Czemu nie przyznasz mi, że nienawidzisz mnie bardziej od swoich najgorszych wrogów? Czemu nie powiesz mi prosto w twarz, co o mnie sądzisz? Czyżby wielki Harry Styles się bał? A może znowu mi powiesz, że "nie chcesz się kłócić z przyjaciółmi"? Chociaż w zasadzie, tym razem mógłbyś wymyślić jakąś inną wymówkę, która nie byłaby tak denna. No co, Harry? Może po prostu nie masz na tyle odwagi, by spojrzeć mi w oczy. Może boisz się malutkiej, nieszkodliwej Darcy? - mówiłam, a on z każdym słowem był coraz bliżej mnie. Cofałam się, ale w pewnym momencie, moje plecy natrafiły na twardą korę drzewa. Teraz praktycznie stykaliśmy się czołami. Brwi miał zmarszczone, a jego twarz przedstawiała najprawdziwszą, potężną złość, którą zresztą sama wywołałam. Kiedyś satysfakcjonowałoby mnie to, ale nie teraz. Teraz, pierwszy raz od dawien dawna, w mojej krwi płynie dość duża ilość strachu. Zaciskał ręce, knykcie mu pobielały, a wszystkie mięśnie się napięły. Już podnosił rękę, a ja przymykałam oczy, przygotowując się na cios, który jednak nie nastąpił. Harry zamarł z ręką przy mojej twarzy i wychrypiał tylko:
    - Chcesz wiedzieć, co o tobie sądzę? Naprawdę tak bardzo tego chcesz? Proszę bardzo. Kiedy próbuję wyobrazić sobie najgorszą, najbardziej egoistyczną i najpodlejszą osobę na świecie, do głowy nie przychodzi mi nikt inny niż ty.

Szczerość potrafi zabić, ale niedopowiedzenia pogrzebać to, co miało być ważne. Decyzja należy do ciebie.

***
Hej kochane! :*
Ledwo oddycham, ale udało mi się skończyć rozdział, co było nie lada wyzwaniem. Ale w sumie, czego się nie zrobi dla czytelników. Ogólnie trwało to tak długo, dlatego że byłam zajęta namawianiem mamy na tragusa, choć ona jest do tego sceptycznie nastawiona, bo "po co mi piąta dziurka w uchu". No ale i tak ją przekonam, życzcie mi powodzenia. :D Rozdział jest nijaki, ale to wina tylko i wyłącznie choroby, która strasznie utrudnia mi życie i nowej piosenki chłopców, która prześladuje mnie od niedawna... :< Dodałam zakładkę "marionetki", choć nie musicie w nią zaglądać, bo jest ona wynikiem mojej nudy. ;p Ach, muszę jeszcze wspomnieć, że blogspot ostatnio ze mną nie współpracuje, więc wybaczcie wszelkie niedociągnięcia. Tak więc, nie przedłużając, proszę o wyrażanie opinii, idt, itp. :p
Jeżeli nie czytałaś one-shota: [KLIK] 
Całusy. <3

Chora Evil.

21 komentarzy :

  1. Super. Ja mam nadzieję, że Darcy się jednak zmieni. i będzie fajną dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że ona się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Darcy to fajna postać, ale czekam, aż pojawi się jakaś osoba, która ją odmieni. Nie jej winą jest to, że olewa ją ojciec, ale myślę, że nie powinna się wyżywać za to na innych. Moje skromne zdanie :).
    Bardzoooooooooo podoba mi się Twój blog, jest świetny, i ogromnie wciąga <3. Niebanalna fabuła, i jeszcze na dodatek świetna szata graficzna :D Wszystko na plus :)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, jak zawsze. Normalnie wyczekuję na rozdziały na tym blogu z niecierpliwością. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! c:
    Chcę by się zmieniła, ale to co teraz się dzieje jest lepsze, oczywiście chcę na prawdę by powoli przekonywała do siebie ludzi, by coś zaiskrzyło między nią a kimś (np. Harrym :D)
    Po prostu tylko by nie działo się to za szybko, ta zmiana, która mam nadzieję, że wprowadzisz, bo jednak zimna suka (przepraszam za wyrażenie) nie jest fajną postacią mimo, że ma do tego powody. Rób co chcesz, ja tylko mam nadzieję, że już wkrótce, niebawem będzie się zmieniać, na lepsze i zdobywać nowych przyjaciół.
    Jeszcze raz - świetne !
    Uwielbiam tego bloga <3
    Powrotu do zdrowia życzę ;*
    Pozdrawiam - Jenny xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Mega zayeb *____* Rozdział jest zayebisty ;* Szkoda, że między Darcy a Harrym dalej jest kiepsko, ale myślę, że z czasem będzie lepiej x3 I mam nadzieję, że będą razem, haha <333 Niech Darcy zrozumie ten cholerny świat i niech nie będzie już taka wścipska.. Chociaż coraz bardziej układa się w jej głowie, co mnie bardzo satysfakcjonuje <3

    Czekam na NN ;** Wenyyy <333333333

    OdpowiedzUsuń
  7. GENIALNIE! <33
    Czekam, az Harry i Darcy sie pogodza, czy cos :D
    Czekam nn ;***
    .Kamila. <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnyy !! :*
    U mnie również pojawił się NN, zapraszam
    http://rock-me-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ! Kiedy nn ? Pozdrawiam Kaśka . xoxo <3 : )
    .
    .
    .
    PS : Wracaj do zdrowia SZYBKO ! <3 : )
    XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne. Niech Darcy powie Harremu o co jej chodzi i niech sie zmieni. No i on tez nie jest bez winy:) czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. Dopiero zaczęłam czytac i uważam, że jest niesamowite!
    mam nadzieję, jak większość tu, że Darcy zmieni się na dobre, choć trochę i coś tam z Harrym będzie.
    Ja też prowadzę blog z opowiadaniem o 1D, jednak, gdy czytam takie blogi jak Twój czuję, że moje pisanie nie ma sensu i popadam w kompleksy ;_________;
    (zajrzyj jak będziesz chciała see-my-dreams.blogspot.com :)
    CZEKAM NN
    L.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam cię do The Versatile Blogger Award! Więcej szczegółów na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham ♥
    Nominuję Cię do Versatile Blogger Award :)
    Więcej informacji znajdziesz tu : http://opowiadanieo1dlifeislife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. widzialam twoj blog w konkursie na bloga miesiaca, gratuluje :) i jest warty uznanie bo piszesz bardzo ciekawie i bardzo mi ie podoba. piekny szablon <3
    zapraszam
    szmaragdowytalizman.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. jezuu, świetny.. interesująca jest ta sytuacja między Harrym a Darcy, oni jeszcze kiedyś będą razem, ale to kiedyś... możesz mnie powiadamiać o nowych rozdziałach na gadu? 36736308 ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Dopiero zaczęłam czytać Twojego bloga i żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Fabuła jest inna niż wszystkie z pozostałych blogów. Ciekawa akcja, naprawdę, nieziemsko dobry blog. Mam nadzieję, że będzie on długi i że nie braknie Ci pomysłów na rozwinięcie akcji ^^ Kiedy czytam Twojego, świerzbi mnie ręka, żeby usunąć swojego, bo przy tym może się chować. Także życzę weny oraz zapewniam, że będę częstym gościem :D

    i-always-dream-can-come-true.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostałaś nominowana do Libster Award :)
    Więcej informacji znajdziesz na dear-friend-xx.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  18. kiedy NN ??? nie mogę się doczekać !!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz co? Piszesz, że rozdział jest nijaki, ale według mnie mylisz się. Nie jest na pewno super hiper dynamiczny, ale jest ciekawy. Po każdej burzy jak i po potrzebna jest cisza na morzu, wiesz? I u Ciebie jest właśnie teraz, więc jest dobrze. Naprawdę. Nie martw się. Pisz. Spełniaj się. Nie bądź dla siebie zbyt surowa. Nie poddawaj się. Carpe diem? :)
    xxx
    G

    OdpowiedzUsuń